Czy pisarze powinni być traktowani tak, jak wszyscy pozostali pracownicy, czy może jednak jako ktoś wyjątkowy (artysta), o większej wartości niż przykładowa sprzątaczka, kurier, hydraulik, etc? Czy państwo powinno ich chronić czy jednak pozwolić im na bycie „wolnymi ptakami”? I czy warto wszystkich pisarzy wrzucać do jednego worka pod nazwą „dobro narodowe”?
Dochody ok. 90% badanych z twórczości nie przekraczają minimalnego miesięcznego wynagrodzenia (2025: 4666 zł brutto/mies.), jedynie 25% z nich utrzymuje się wyłącznie z pracy twórczej (pozostali łączą ją z etatem lub działalnością gospodarczą). Do tego dochodzą bardzo duże nierówności – wysokie lub bardzo wysokie dochody osiąga 10% badanych, zarobki większości twórców i twórczyń kształtują się na poziomie minimalnej płacy krajowej. Warto tu także zaznaczyć, że aż 72% respondentów w badaniu sondażowym nie posiada oszczędności w dobrowolnych systemach emerytalnych, 25% respondentów w badaniu jakościowym i 15% w badaniu sondażowym nie ma w ogóle dostępu do świadczeń społecznych.
Jeżeli to nie „rynek” ma decydować, jaki utwór jest (powinien być) bestsellerem, a jaki należałoby szybko zapomnieć – to kto? Zawodowi krytycy? Opiniotwórcze elity? Mecenasi sztuki? Państwo? Co z oszałamiającą popularnością panów R. Mroza oraz A. Sapkowskiego – czy na nią zasłużyli? Czy pisarzom należy wypłacać pensję za sam fakt, że coś tworzą? No i jeszcze sprawa mocno mnie frapująca: czy państwo powinno regulować cenę książki?
Haniebny powrót po wcześniejszym zadeklarowaniu się, że nigdy tu już nie wrócę. :/
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura