Końcówka roku sprzyja rozmyślaniom. A może ja już po prostu tak mam? :) Parę dni temu chwyciłam za jedną z książek z serii „Strofy o...”. Padło na poezję o zwierzętach.
Przedmowa autorstwa Roberta Stillera robi wrażenie. Słowa: „Kiedy człowiek patrzy na zwierzę, myśli nie tyle o nim, ile o swoich własnych sprawach” jest wstępem do dość krótkiego, lecz treściwego zarzutu wobec ludzi, że wobec „braci mniejszych” zachowują się egoistycznie i egocentrycznie. „Człowiek poluje na zwierzę, przerabia je na pokarm i zjada. Człowiek boi się zwierzęcia, którego nie rozumie, wydaje też niekiedy na jego widok odgłos podziwu lub niechęci. Trzyma je w domu i sentymentalnie uczłowiecza. Patrzy i czuje się pobudzony do refleksji na temat swój własny, a nie zwierzęcia. [...] Przeważnie [...] pisząc o zwierzętach zajmujemy się głównie sobą i nie ma na to rady.”
Daje do myślenia. Ale czy na długo? To tylko refleksyjny przystanek na drodze usianej codziennymi obowiązkami i przyjemnościami.
Na zachętę do kupna książki – przykry wiersz autorstwa Ilji Sielwinskiego:
ŻÓŁW
Żółw na targu rybnym w Hakodate
leży w krwi bezradnie na straganie.
Obok jego skorupy łaciate
piętrzą się i słychać much bzykanie.
Wdzięczna buzia japońskiej gosposi
smakowity kąsek ma na oku:
„Pan mi utnie za pół jena – prosi –
z tej szyneczki... albo z tego boku”.
Więc sprzedawca nad uchem kaleki
chrząka dziarsko i tasakiem działa,
a żółw tylko przymyka powieki
i łeb chowa wciągając w głąb ciała.
Po obraniu z wszystkich czterech kończyn
rzeźnik napoczyna mięśnie brzucha,
a żółw patrzy i życia nie kończy...
widział kto takiego uparciucha?
Czytelniku, przedmiot wyczerpałem
i nie myślę kończyć go morałem.
Ale chyba nie byłbym poetą,
gdyby tak nie poruszyło mnie to.

Haniebny powrót po wcześniejszym zadeklarowaniu się, że nigdy tu już nie wrócę. :/
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura