Karolina Nowicka Karolina Nowicka
156
BLOG

Skąd się biorą Twoje myśli?

Karolina Nowicka Karolina Nowicka Osobiste Obserwuj temat Obserwuj notkę 11

Inteligentny człowiek potrafi zawsze uzasadnić ideę, w którą wierzy. A jeśli jest wyjątkowo inteligentny, potrafi nawet dorobić do niej całą filozofię, zbudować całą ideologię, stworzyć nową religię. Inteligentni ludzie napisali masę książek afirmujących totalitaryzm, zniewolenie jednej nacji czy grupy społecznej przez drugą, zbetonowanie statusu quo lub przeciwnie – rozwalenie starego porządku; tłumaczyli cierpliwie i dokładnie, dlaczego warto robić to, a nie tamto, dlaczego A jest dobre, a B złe, jaki ustrój państwa jest najlepszy, jakie prawa są najsłuszniejsze – i dlaczego wolno, a nawet trzeba bronić swoich racji siłą.

Takich ludzi było multum, więc nie pytajcie mnie o ich nazwiska. Jeśli jesteście ciekawi, po prostu wpiszcie w wyszukiwarkę: „znani filozofowie, myśliciele, reformatorzy”. Wyskoczą Wam setki nazwisk, za którymi stoją określone idee, ideologie, światopoglądy. Jedne zyskały zaledwie chwilową popularność, inne próbowano wcielać w życie przez całe dekady. Wielcy „operatorzy słowa” płodzili elaboraty o moralności, Bogu, społeczeństwie, prawie, powinnościach obywatela, etc, etc, i pociągnęli za sobą rzeszę mniej inteligentnych, za to zdecydowanie bardziej konformistycznych osobników, którzy łaknęli poprawy losu, nadania swojej egzystencji sensu, czy choćby uzasadnienia dla własnych przekonań. 

My, ludzie współcześni, mamy (przynajmniej w krajach z dostępem do mediów) dostęp do niemal całego dorobku myśli ludzkiej. Możemy dotrzeć do niemal każdego dzieła, pochwalanego czy wyklętego, możemy również to dzieło osądzić. A jeśli nie podobają nam się twory przeszłości, możemy otoczyć się lekturami napisanymi przez współczesnych guru, przewodników duchowych, coachów, filozofów, którzy wytłumaczą nam, jak wygląda świat, jakie rządzą nim prawa i dlaczego trzeba żyć tak, a nie inaczej. Czy jesteśmy za głupi, żeby sami do tego dojść? Czy może zbyt tchórzliwi, żeby powiedzieć sobie: „Żyję według własnych zasad, a cudze mam w dupie”? Ludzie mają skłonność do uznawania tych poglądów za słuszne, które zdobyły popularność; w końcu miliony much nie mogą się mylić. 

Owa głupota i tchórzostwo są rodzicami debilizmów w stylu: „Jeśli coś trwało tyle czasu, to musi być dobre”, „Jeśli 99 % ludzi uważa to za dobre, to musi to być dobre”, „Lepiej wierzyć w Boga niż nie wierzyć, bo jeśli istnieje, to ateiści mają przechlapane”, etc. Niemądre, nic nie znaczące frazesy nabierają dla intelektualnych prostaczków ogromnego znaczenia, gdyż padły z ust lub spod pióra znanego i cytowanego filozofa. Ci zaś, którzy porywają się na dyskusję z „autorytetem”, szybko obrywają po uszach, gdyż miażdży ich krytyka wyznawców myśliciela lub... sam myśliciel, który jest zazwyczaj człowiekiem nieprzeciętnie bystrym, oczytanym i przygotowanym na odpieranie zarzutów. I tak oto czujący, że coś jest nie tak z daną filozofią szaraczek zostaje ze swoimi wątpliwościami sam i może co najwyżej we własnym domu popsioczyć na głupotę bliźnich. 

Diabelsko inteligentni krasomówcy, pisarze, filozofowie porywają tłumy lub przynajmniej wpływają na cudze opinie – i nikt ich z tego nie rozliczy. Będą cytowani i przywoływani przez stulecia, żeby uzasadnić taką czy inną teorię, podbudować czyjąś pewność siebie, usprawiedliwić najbardziej osobliwy światopogląd. To bez znaczenia, czy będzie to Platon, Machiavelli, Nietsche, Marks, Jan Paweł II czy jakiś modny obecnie „trener osobowości”. Istotna jest jedna rzecz: ci ludzie nie ograniczali się do opisywania rzeczywistości, oni ją oceniali i mówili, jak być powinno. A to zawsze powinno być dzwonkiem alarmowym dla myślącego człowieka. 

Tylko ilu myślących mamy dzisiaj? Z tego, co widzę, ludzie łakną nie tyle prawdziwej wolności, ile właśnie przewodnictwa. Pragną, by ktoś im powiedział, co mają jeść, jak się kochać czy do kogo modlić, co jest istotne w życiu i czym warto bądź nie warto się przejmować. Sama się łapię na tym, że przywołuję w myśli cudze zalecenia, jak więc mogę mieć pretensje do innych? Tylko czy owe zalecenia są mądre? A kogo to obchodzi? Nasz rozum wiódł nas i będzie wieść na manowce, choćbyśmy nie wiem jak bardzo byli tego świadomi. Czy będziemy słuchać innych czy wyłącznie własnego sumienia, jesteśmy i tak skazani na błądzenie we mgle. 

Miłośniczka przyrody, wierząca w Boga (po swojemu) antyklerykałka, obyczajowa liberałka. Lubię słuchać audiobooków, pisać na Salonie, rozmawiać z ludźmi w Necie. W życiu realnym jestem odludkiem, nie angażuję się społecznie, właściwie to po prostu spokojnie wegetuję, starając się jakoś uprzyjemnić sobie tę swoją marną egzystencję. Mało wiem i umiem, dlatego każdego, kto pisze sensownie i merytorycznie bardzo cenię. Z kolei wirtualne mądrale, które wiedzą jeszcze mniej ode mnie, ale za to uwielbiają kłótnie i nie stronią od ad personam, traktuję tak, jak na to zasługują.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości