W miarę poznawania szczegółów okoliczności powstania trotylowego tekstu w Rzepie, coraz bardziej widać, że najbardziej zawinił Tomasz Wróblewski.
Tekst Gmyza był skandalicznie niedopracowany. Początkowo było tam, że tym materiałem wybuchowym jest "trotyl c-4" (czyli coś, czego nie ma, c-4 nie jest odmianą trotylu tylko innym materiałem wybuchowym). Są tylko dwie możliwości. Pierwsza: Czaruś usłyszał tę bzdurę od informatora, który bredzi, więc nie warto go traktować poważnie. Druga: Czaruś podkręcił zasłyszane informacje, a że kompletnie się nie zna (i nie chce mu się sięgnąć choćby do Wiki) na ładunkach wybuchowych, więc wymyślił trotyl c-4.
Naczelny Rzepy powinien więc powiedzieć Czarusiowi: "Skoro zabierasz się do pisania o rzeczach, o których wiesz mniej niż przeciętny absolwent podstawówki, to przed przyniesieniem tekstu do redakcji może najpierw skonsultuj się z kimś, kto nie jest debilem takim, jak ty." I wywalić go z roboty, bo to przecież nie pierwsza wpadka tego Carusa dziennikarstwa śledczego (choćby słynny tekst o niedoszłym polskim internecie).
A jeżeli nie zdecydował się na wyrzucenie tego tekstu do kosza, powinien drobiazgowo sprawdzić każdy szczegół i wszystkie wątpliwości rozpatrywać na niekorzyść tekstu.
Ale to i tak pikuś wobec dwóch następnych błędów Wróblewskiego. Poszedł do Seremeta z nastawieniem sceptycznym, a wrócił nakręcony jak budzik na piątą trzydzieści, choć nic go do tego nie upoważniało. A wyciąganie kardynalnych wniosków z tego, że na dziedziniec prokuratury zajeżdżają kolejne samochody to już naprawdę scena jak z filmu z Flipem i Flapem.
Następnie Wróblewski zadzwonił do Hajdarowicza i ściągnął go z Barcelony. Wytworzył tym atmosferę czegoś niesłychanego, na miarę wiedzy o prowokacji gliwickiej. I w tej atmosferze toczyły się prace nad ostateczną redakcją tekstu. W tej atmosferze Hajdarowicz uznał za konieczne poinformowanie w środku nocy rzecznika rządu o tym, jaki tekst Polacy przeczytają rano.
Podsumujmy. Redakcja miała mało wiarygodny news o tym, że na fotelach wraku samolotu znaleziono substancje, które na wykrywacze reagują tak, jak na materiały wybuchowe. To powinna być spokojna notatka gdzieś w głębi numeru, a nie tekst jedynkowy z krzyczącym tytułem o trotylu.
Jerzy Skoczylas
Inne tematy w dziale Polityka