Adam Hofman powiedział dzisiaj, że pakt fiskalny to „tylko zobowiązania bez korzyści. „Pakt fiskalny ogranicza suwerenność Polski i przekazuje część kompetencji Brukseli. Nie powinno być tak, że kompetencje przynależne parlamentowi i rządowi przekazuje się do Brukseli, do unijnych urzędników.”
To wręcz modelowa wypowiedź rzecznika PiS, pokazująca, że Hofman zwykle nie ma pojęcia, o czym mówi, jak na przykład wtedy, gdy powiedział, że Powstanie Warszawskie trwało 28 dni. Problem w tym, że podobną kaszanę na temat paktu fiskalnego ma w głowach cały PiS.
Każda umowa międzynarodowa automatycznie ogranicza suwerenność każdego kraju podpisującego tę umowę, ale akurat ratyfikowanie przez Polskę paktu fiskalnego nie zmienia niczego w polskim prawie, bo pakt dotyczy krajów, które już przyjęły wspólną walutę. W dodatku przepisy paktu fiskalnego są mniej restrykcyjne, niż już istniejące przepisy polskie. Nawet jednak gdy Polska już przyjmie euro (do czego zobowiązaliśmy się w chwili ratyfikacji traktatu akcesyjnego), zasady konstruowania budżetu w dalszym ciągu będą ustalane i realizowane przez polski rząd, a nie przez unijnych urzędników. Gdyby Adam Hofman przeczytał pakt fiskalny, pewnie by się o tym dowiedział. Ale oczywiście nie oczekuję od rzecznika PiS aż takiego wysiłku.
Ale i tak Adam Hofman, ze swoją zerową wiedzą o pakcie fiskalnym, jest w zdecydowanie lepszej sytuacji niż poseł Krzysztof Szczerski. Jego sejmowe wystąpienie było prawdziwym majstersztykiem umysłowych wygibasów. Szczerski powiedział mianowicie, że politycy PiS są prawdziwymi zwolennikami europejskiej integracji i dlatego posłowie PiS zagłosują przeciwko paktowi, który już ratyfikowało 17 najważniejszych krajów Unii Europejskiej.
Jerzy Skoczylas
Inne tematy w dziale Polityka