Czas na Lolki

"W teczce personalnej znajduje się koperta, a w niej odręcznie napisane zobowiązanie do współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa podpisane: Lech Wałęsa »Bolek«. Wśród dokumentów znajdujących się w tej teczce są również m.in. odręczne, podpisane pseudonimem »Bolek«, pokwitowania odbioru pieniędzy" – powiedział Kamiński.

Prawdę powiedział i faktycznie innych dokumentów jeszcze nie znaleziono. Jeszcze takiej potrzeby nie ma i jak trzeba, to odpowiednie dokumenty się znajdą.

Tak naprawdę, to Lech sam się załatwił, bo jakieś hufce atakujące PiS chciał powołać i gołymi gałami już widać, że organizator poległ przed wprowadzeniem planu w życie. Zawsze tak jest, że ktoś matoła do walki porywa i matoł zgodnie z tradycją rewolucyjną musi zginąć. A podrywający dalej mąci i lody kręci. Chyba że wyjdą nowe fakty i właśnie takowe wylazły.

– Wałęsa uważa dziś, że jest niepokalany jak Matka Boska. To błąd, my wszyscy musieliśmy w jakimś stopniu kolaborować – powiedział Rulewski. A więc kolaborantów było wielu i czas przylazł na pozostałych. Wprawdzie ostrzeżono pozostałych kolaborantów, delikatnie sugerując amnestię za pozostałe akta, ale kolaborant pozostanie kolaborantem do końca i dobranie się do bandy śmierdzących leni, kombinatorów i kolaborantów z oka spuścić nie można.  Dobrze, że taki koniec nadszedł i spełnić się może moje marzenie sierpniowe: Rżnąć do końca i nie patrzeć czy żyją. Wprawdzie fizycznie marzenia spełnić w stanie nie jesteśmy, ale bez kary tej sprawy zakończyć nie można. Będzie bolało i tak musi być.