Gajos, Pszoniak i wielu innych celebrytów postanowiło sparodiować przed kamerą zachowania „świrów” – tak przynajmniej sugeruje tytuł akcji, bo na dostępnych nagraniach zachowują się po prostu, jak ich koleżanka Klaudia Jachira. (nczas.com)
Znaczy się normalnie. Tak jak na świrki przystało. Małe świrki zaapelowały do dużych świrów. Teoretycznie, dla większości widzów oglądających świrów, wykrzywianie mordy i udawanie idioty przez sławy polskich desek i rolek filmowych jest jak obgryzanie kości przez kundla. Łatwe i przyjemne. Praktycznie i logicznie biorąc, jest to jednak wybitne dzieło i zarazem wyzwanie mobilizujące wielkie świry do działania. Pomysł na świra został zaczerpnięty z kawału
,,Fabulant" z małego psa zrobił małe świry, a z dużego psa duże świry i kamerka poszła w ruch. Pomysł i cel przekazu prosty więc Patryka Vegi nie fatygowano, ale coś się obsadzie popierniczyło. Może psychologia poznawcza, nazywana niekiedy kognitywną nie była u fabulanta na odpowiednim poziomie lub wiek obsady miał wpływ na świrowanie, powiedzieć w stanie nie jestem, ale coś zawiodło.
Małe świry wyły, bo złodzieja zobaczyły, a stare świry udają, że śpią. Bo jakby nie spały, to całe to świrowisko wyłoby jednym głosem. Nie przylazło do łba małym świrom, że duże świry na współpracę ze złodziejem polazły i do wora z fantami łapki wkładają. Jeszcze popiskują i niby się droczą, ale coraz śmielej z oprawcą chichoczą. Z małych świrów.