Znaczną część wczorajszej nc spędziłem przed telewizorem, oglądając obszerne fragmenty z posiedzenia - najpierw sejmowe komisji kultury i środków przekazu, a następnie łącznego posiedzenia 2 komisji ww. oraz komisji do spraw kntroli państwowej, w telewizji TRWAM.
I dowiedziałem się kilku ciekawych rzeczy, między innymi:
- że TV TRWAM to nie to samo co Radio Maryja (Radio Maryja należy do zakonu ojców Redemptorystów , zaś TV TRWAM jest własnością spółki utworzonej przez ojca Rydzyka oraz 2 innych osób - jedną znich bodajże jest ojciec o nazwisku Król... - o tym na prawdę nie wiedziałem....)
- że za zwrócenie się do osoby duchownej "proszę pana" można zostać niemal zlinczowanym... - tego też się nie spodziewałem...
- że za zwrócenie się zjawiska, które jeszcze do niedawna było facetem "proszę pana" - też można być zlinczowanym...
- że wystąpienie w towarzystwie ojca Rydzyka w telewizji TRWAM znaczy więcej dla posłów PiS i Solidarnej Polski niż u boku swoich prezesów ...
- przywódca trzeciej rzeszy to nie to samo co Adolf Hitler...
- że można składać wniosek o zakończenie debaty po zakończeniu debaty....
- że list graulacyjny Ojca Świętego (co prawda zwierzchnika całego Kościoła Katolickiego, nomen omen głową obcego państwa) ma być podstawą do przeprowadzenia bądź nieprzeprowadzenia kontroli przez organ Konstytucyjny - jakim jest NIK w innym organie konstytucyjnym - jakim jest KRRiT...
- że można przerwać dyskusję po zadanych pytaniach, bez uzyskania odpowiedzi...
Przebieg dyskusji pokazał, iż tak naprawdę autorem wniosku o przeprowadzenie kontroli w KRRiT ył ociec Tadeusz Rydzyk, a posłowie PiS i Solidarnej Polski prześcigali między sobą o to, kto bardziej jest oddany sprawie swojego mentora.
Ta dyskusja przypominała mi okres, kiedy po raz pierwszy w Sejmie pojawiła się Samoobrona ś.p. Andrzej Lepper, po którego wystąpieniu podczas dyskusji sejmowych na mównicy pojawiali się pozostali członkowie Samoobrony i powtarzali w kólko to co powiedział ich przewodniczący.
Wczorajsza dyskusja miała podobny przebieg, ale zabawne było to, iż członkowie PiS i SP próbowali narzucić przewodniczącemu KRRiT co ma mówić a czego ma nie mówić.
Spektakl był pasjonujący i bardzo rozrywkowy...
Tylko szkoda że to się działo w Sejmie RP, a nie w kabarecie...