Kasjopea Kasjopea
102
BLOG

A gdyby tak... uczciwość?

Kasjopea Kasjopea Polityka Obserwuj notkę 2

Piszę tą notkę po raz drugi - poprzednia wersja przepadła przy okazji aktualizowania jednego z programów. Nie lubię pisać po raz drugi na ten sam temat, ale zarazem bardzo chcę go poruszyć, zatem... zapraszam do przeczytania wersji 2.0.

Naturalną potrzebą człowieka jest tak zwana potrzeba przynależności. Przynajmniej, w tak uczony sposób Masłow określił instynkt stadny.

Nie zamierzam się skupiać na teorii, którą stworzył autor słynnej piramidy, gdyż jest ona zbyt uproszczonym modelem, by można było coś wnioskować na jej podstawie. Bezsprzecznie jednak wyżej wymieniona potrzeba istnieje, i ma wpływ na zachowania ludzi.

Wydaje się to nawet logiczne: współpraca ułatwia życie. Obecnie została nawet zinstytucjonalizowana i w życiu publicznym odbywa się w formie partii politycznych, które teoretycznie powstały po to, by osoby o tych samych poglądach mogły się w nich grupować.

Któż nie chciałby mieć kogoś, z kim się zgadza? Najlepiej zawsze. To byłoby bardzo wygodne i zwalniałoby z jakże uciążliwej konieczności myślenia, czyż nie?

Tylko, że niemożliwe jest, żeby istniały dwie osoby o tożsamych poglądach. Każdy ma trochę inne doświadczenia, trochę inne usposobienie... działają na niego rozmaite czynniki, wewnętrzne i zewnętrzne.

Kiedyś ideologie przedstawiano przy pomocy układu współrzędnych, jedno- lub dwuosiowego. Jednak czy taki system rzeczywiście jest adekwatny? Istnieje tyle czynników, które mogą służyć rozróżnieniu postaw - gospodarka, obyczajowość, relacja państwo-naród (czy, jak kto woli, państwo-obywatel), dobór sojuszników, ustrój jako taki, ordynacja wyborcza, stopień neutralności światopoglądowej państwa, polityka historyczna itd. - że aby precyzyjnie przedstawić możliwe postawy, potrzebny byłby taki wykres, że nawet w jedenastowymiarowej przestrzeni zabrakłoby miejsca.

Czy zatem deklarowane w danym momencie poglądy mogą być jedynym wyznacznikiem sympatii politycznych?

I czy da się ocenić, czy istnieje jeden najlepszy system, choćby tylko pod względem ekonomicznym?

A może problemem nie jest system, lecz podejście ludzi? Może taki sam dobrobyt dałoby się wypracować zarówno w kapitalizmie, jak i w socjalizmie (mocno uogólniam, nie uwzględniając postawy socjalnej, solidarystycznej itd.)? Gdyby tylko każdy działał uczciwie. Nawet nie mówię, że koniecznie zgodnie z Dekalogiem, ale przynajmniej według zasady "quod tibi fieri non vis, alteri ne feceris", powszechnie znanej jako "nie czyń drugiemu co tobie niemiłe". Poczynając od tych najwyżej postawionych, bo po pierwsze przykład idzie z góry, a po drugie w dużym stopniu to od nich zależy sytuacja osób na niższych stanowiskach. 

Przecież w gruncie rzeczy o to właśnie chodzi w wyborach. O to, komu powierzymy swój portfel i wizerunek.

Dopiero, kiedy będziemy pewni, że wybieramy osobę uczciwą (czy partię, której członkowie są przede wszystkim uczciwi, choćby w większości), możemy się zastanawiać nad szczegółami jej programu.

Kasjopea
O mnie Kasjopea

Interesują mnie nauki ścisłe i techniczne, a także ich związki z życiem społecznym. Uwielbiam pisać.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka