OPIS ZJAWISKA I PRÓBA WYJAŚNIENIA
Zagadkowe zjawisko synchroniczności (patrz Wikipedia), z którym zapewne każdy z nas spotkał się choć raz w życiu, trafnie opisane przez blogera Maciej55 na forum dyskusyjnym DavidIcke.pl pt."Synchroniczność Junga - Czyli Magia Codzienności" (niestety strona nie działa) a także w książce p.t. "Efekt synchronicznośći" Kirby Surprise, skłoniło mnie po latach doświadczeń z tym zjawiskiem a przede wszystkim z powodu możliwości manipulowania ludzkim zachowaniem, do wysunięcia hipotezy istnienia rzeczywistości wirtualnej, swoistego Matrixu, jako możliwego wytłumaczenia obserwowanych faktów. Najłatwiej bowiem byłoby wytłumaczyć dziwne, niezgodne z logiką i zdrowym rozsądkiem zachowania niektórych ludzi w moim otoczeniu, jak też i innych licznych sytuacji jakie mi się przytrafiały w życiu, poprzez możliwość manipulowania otaczającą mnie rzeczywistością bezpośrednio wpływając na nią myślą (w szczególności jeśli to dotyczyło tzw. "myślenia życzeniowego"). Najprościej można by skonstruować taki Wszechświat w wersji 2.0 przenosząc w jakiś sposób całą zawartość Wszechświata 1.0, opisanego w poprzedniej notce, w postaci cyfrowej do pewnego rodzaju wirtualnej rzeczywistości w obszarze SS (Superinteligentnego Superumysłu), a następnie użyć jej podobnie jak to było w filmie "Matrix", z tym że w roli ciał występowałyby nasze umysły po śmierci. Po przeanalizowaniu tego pomysłu odrzuciłem jednak taką możliwość, gdyż pozornie tylko rozwiązuje ona problem "myślenia życzeniowego" niebezpiecznie zbliżając się w nim do koncepcj solipsyzmu. Winę za takie myślenie "na skróty" w moim przypadku ponosi także jedna z tez mechaniki kwantowej którą się zasugerowałem, a która mówi że rzeczywistość (funkcja falowa) ulega materializacji (redukcji/dekoherencji) tyko w obecności świadomego obserwatora (co moim zdaniem jest nieprawdą -patrz słynne myślowe doświadczenie z kotem Schrödingera lub przykład z "wątpliwością czy słychać odgłos walącego się w puszczy drzewa pod nieobecność obserwatora"). Bo jak zauważył jeden z blogerów na jednym z blogów:
"Cienka linia dzieli fizykę kwantową od szaleństwa, nauce raczej szaleństwo nie grozi, ale już zbytnie przejmowanie się nią w takim wydaniu... nie jestem pewny...Chodzi mi o to, że przenoszenie osiągnięć fizyki kwantowej na życie na naszym, biologicznym poziomie może być błędne."
Faktem jest, że moja Niepełna Teoria Wszystkiego nie potrafi wytłumaczyć mechanizmów stojących u podstaw zjawiska synchroniczności i jest ono nadal dla mnie zagadką. Jednakże nie należy z tego wyciągać wniosku, że zjawiskiem tym rządzi jakaś wyższa świadomość, która podpowiada nam jak mamy żyć. Raczej jest to nasza podświadomość ewentualnie wspierana Nieśwadomością Zbiorową (NZ) i nią obarczyłbym odpowiedzialnością za "niemożliwe koincydencje" i trudne do wytłumaczenia "nieprzypadkowe przypadki".
Należy zastanowić się nad tym co zjawisko synchroniczności chce nam powiedzieć i jak pomaga zrozumieć ukryty cel jaki nam w życiu przyświeca. Często jest ono tym drogowskazem pokazującym, czy wręcz nakierowującym nas na główny nurt rzeki życia z którym powinniśmy podążać, a nie dryfować wbrew niemu pod prąd. Naszym zadaniem jest odczytać przekaz, kod języka jakim do nas przemawia to zjawisko i realizując swoje cele życiowe starać się go zrozumieć.
Podsumowując, Wszechświat powstał nie po to aby nam uprzyjemnić życie i nie jest on strikte sensu życzeniowy. Gdyby taki był, wiele problemów byłoby rozwiązanych, a my żylibyśmy w wiecznej szczęśliwości syci i zadowoleni, ale tak nie jest. Ten Wszechświat jest tak urządzony, i jest to najważniejsze stwierdzenie tej notki, by wymusić na nas aktywność, działanie twórcze lub inne, gdyż bez niego nic samo się nie dzieje i jeśli się udamy na pustynię lub inne odosobnione miejsce (np w celu ascetycznego spędzenia reszty życia), to poza medytacją i ewentualnym wewnętrznym rozwojem duchowym nie mamy na co liczyć i nic nas ciekawego już nie spotka (brak aktywności oznacza dla nas stagnację, a w przypadku zwierząt nawet śmierć). Cudowne przypadki nie wydarzają się spontanicznie, a jeśli już to ich prawdopodobieństwo zaistnienia jest proporcjonalne do stopnia skomplikowania danej sytuacji, a więc i naszej aktywności.
PRZYKŁADY SYNCHRONICZNOŚCI Z ŻYCIA WZIĘTE
W moim przypadku synchroniczności pojawiają się zarówno w codziennych sprawach o błachym znaczeniu jak i tych do których przywiązuję dużą wagę. Wygląda to tak jakby aranżowane były korzystne sytuacje życiowe a moim zadaniem było umiejętne ich wykorzystanie, co przyznaję szczerze nie zawsze mi się udawało. Jeśli uznać zjawisko synchroniczności w moim przypadku przede wszystkim jako myślenie o pewnych sprawach, które się po jakimś krótszym lub dłuższym czasie realizowały, to są to następujące przypadki:
-
"Przypadkowe" spotkania z członkami rodziny w odległych miejscach
-
"Przypadkowe" spotkania z nieznajomymi osobami wkrótce po zwróceniu na nich szczególnej uwagi i ich zapamiętaniu (ten przypadek był powtarzalny i pojawiał się "na zawołanie")
-
Częstsze zaprzyjaźnianie się z kobietami spod określonego znaku zodiaku (który okazał się znakiem pod którym urodziła się moja matka)
-
Spontaniczna realizacja fantazji erotycznych
-
Nieświadoma pomoc znajomych z różnych środowisk polegająca na zwrócenie mojej uwagi na ważne szczegóły dotyczące Niepełnej Teorii Wszystkiego
-
Częsta utrata pracy będąca składnikiem "motywacji negatywnej" zmuszającej mnie do zajmowania się sprawami najważniejszymi (z punktu widzenia NTW)
O ile powyższe przykłady dotyczą zachowań związanych z ludźmi o tyle dają się jeszcze w miarę łatwo wytłumaczyć (np telepatią). Lecz jak wytłumaczyć w racjonalny sposób przypadki nie związane z ludźmi, jak ten opisany poniżej. Otóż kiedyś przeglądałem stare gazety w celu ich pozbycia się. Moją uwagę przykuła między innymi charakterystyczna fotografia czterech żołnierzy siedzących na lufie czołgu. Tego samego dnia wieczorem oglądałem w telewizji film w którym zwróciła moją uwagę scena ze zbliżeniem czarno-białej fotografii w ramkach stojącej na biurku. Na zdjęciu tym widniała ... czwórka żołnierzy alianckich siedzących okrakiem na lufie czołgu, czyli dokładnie to co zapamiętałem z gazety. Nie jestem w stanie wytłumaczyć takich pozornie "nieprzypadkowych" przypadków nie uciekając się do skrytykowanego powyżej istnienia Wszechświata v. 2.0.
W dalszej części niniejszego bloga postaram się wyrazić swoją opinię na temat rzekomych paradoksów trapiących współczesną naukę w cyklu pod nazwą "Paradoksy nauki w interpretacji kasjopejańskiej".