Z "konwejerem" rozprawił się obok L. Dorn, więc zostawię w spokoju ten ewidentny atak przerostu emocji nad inteligencją u sędziego T.
"Domyślam się, że śledczy z CBA byli mniej brutalni od podwładnych Skulbaszewskiego, Wozniesienskiego i Fejgina. Ale tortury, również w wersji soft, są przestępstwem. Gdy przestępstwo takie popełniają służby specjalne niepodległego państwa, znaczy to, że w organizm państwowy wdała się gangrena. Wtedy trzeba podnieść alarm, a nie szeptać delikatne słówka."
A jeśli państwo pogrążone jest w korupcji, której "przyświecają" prominentni lekarze, przekonani, że stoją ponad prawem, to owe służby specjalne powinny szeptać delikatne słówka, zamiast wykorzystywać wszelkie d o p u s z c z o n e p r a w e m techniki?
Jeśli zaś chodzi o sam "alarm", to nie sposób nie zauważyć, że sędzia T. długo coś z podniesieniem go zwlekał. Jego tłumaczenia, że na domniemane "stalinowskie metody" nie reagował wcześniej, aby nie wyszło na to, że "jest stronniczy", umknęły komentatorom. Oto sędzia a p r o b u j e "stalinowskie metody" organów ścigania, aby jemu samemu włos z głowy nie spadł. Rzeczywiście, panie Modzelewski, przykład to odwagi niebywałej, a troski o stan w/w służb szczególny.
Modzelewski popełnil swój tekst "pod świeżym i silnym wrażeniem wypowiedzi europosła Jacka Kurskiego i b. wicemarszałka Sejmu Marka Jurka na antenie TVN 24I i kontynuuje:
"Myśl byłego wicemarszałka nie jest dla mnie całkiem jasna. Czy chodzi mu o to, że stalinowski "konwejer" był niegodziwy, bo służył władzy, która niewoliła naród polski w interesie obcego mocarstwa, podczas gdy podobna technika przesłuchań w rękach służb specjalnych Polski niepodległej jest godziwa, bo służy naszym narodowym celom? Czy może chodzi o to, że niedopuszczalne jest porównywanie metod śledczych stosowanych w różnych ustrojach?"
Pozwolę więc sobie zastosować podobna technikę "domyślania się".
"W więzieniach Polski Ludowej spędziłem łącznie osiem i pół roku. W pawilonie III Aresztu Śledczego Warszawa-Mokotów byłem przesłuchiwany w latach 1965, 1968-69 i 1982-84. Stosowano tam rozmaite metody nacisku psychicznego i manipulacji śledczej, ale nikt mnie i moich współoskarżonych nie bił ani nie torturował. Raz tylko, bodaj w 1968 r., major Stefan Bogal ze Służby Bezpieczeństwa przetrzymał mnie w pokoju przesłuchań do godziny 22.30 (cisza nocna obowiązywała od godz. 21). Nie miałem oczywiście zegarka, ale na przegubie śledczego zauważyłem, która jest godzina, i zapytałem, czy zamierza stosować wobec mnie konwejer. Major bardzo się stropił, zaczął się tłumaczyć i zawołał strażnika, żeby mnie sprowadził do celi. Nie jestem dobrego zdania o Stefanie Bogalu, ale on przynajmniej wiedział, że nie wolno przesłuchiwać w nocy."
Myśl b. senatora nie jest dla mnie zupełnie jasna. Czy chodzi o wychwalanie praworządności śledczych okresu PRL?
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,76842,13158247,Prof__Modzelewski__Dobrze_wiem__co_to_jest_konwejer.html#ixzz2HPKF9sD2
Kaśka
Panie, daj mi odwagę, aby zmienić to, co zmienić mogę, pokorę, aby w pokoju pogodzić się z tym, czego zmienić nie mogę, i daj mi mądrość, aby odróżnić jedno od drugiego.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka