Tytuł nieco przekorny, bo o pedofilii w Kościele będzie o tyle o ile.
W związku z ostatnim nagłaśnianiem przypadków pedofilii wśród katolickiego kleru, jak również szczególną drastycznością seksualnego wykorzystywania dzieci, możemy się spodziewac, że więcej ofiar zdobędzie się na ujawnienie swoich historii, a festiwal rozliczeń Kościoła nabierze dynamiki potępienia en masse, w czambuł wszystkiego za wszystko.
Rzeczywiste winy powinny być ujawniane i osądzone, bez względu na to, w ilu wypadkach "ofiara" okaże się ofiarą własnej wyobraźni ( to, zresztą, całkowicie odrębny temat). Tylko takie postępowanie pozwoli przywrócić społeczności wiarę we własne siły, sens reagowania na zło i elementarne zaufanie do prawa oraz jego skuteczności. Wszelkie zabiegi mające na celu relatywizowanie przestępstw i czynów niegodnych, owocujących krzywdzeniem bezbronnego bliźniego, uniemożliwiają, a co najmniej znacznie utrudniają, zarówno budowanie solidnych, opornych na okolicznościowe zawirowania, podstaw wspólnoty ( także w zakresie elementarnych wartości) jak i funkcjonowanie jakichkolwiek mechanizmów chroniących ją przed recydwą szkodzących jej postaw.
Jednym zdaniem: nierozliczone, nienapiętnowane i nieosądzone, szkodliwe postępowanie sprzyja jego powtarzalności, generuje poczucie bezkarności tych, którzy się go dopuścili, postępującą demoralizację, a do tego straszliwe poczucie osamotnienia i bezradności ofiar.
Jasne?
Jasne.
Mechanizm, którego istnienia ludzkość świadoma jest zasadniczo od zawsze ( czemu wyraz dają choćby liczne przysłowia ludowe i cała historia prawa). Mechanizm znany najlepiej, z najmniejszymi szczegółami zasad funkcjonowania i potencjalnych konsekwencji, fachowcom, socjologom, prawnikom, specjalistom od PRu, z którego pełnymi rękami czerpie każda propaganda.
Oczywisty, doskonale opisany i przeanalizowany, także na przykładach z najstraszliwszych momentów cywilizacyjnych załamań.
Jasny.
……………………………………………………………………………………………………………...
To dlaczego jest to tak bardzo niejasny dla establishmentu, żarliwie oponującego wobec rozliczania i uruchomienia nieuchronności konsekwencji własnego postępowania u komunistycznych macherów i ich współpracowników?
Polskie społeczeństwo żyje w schizofrenicznym świecie norm, wg których jedno zło jest złem do osądzenia, inne zaś tak silnie relatywizowane w publicznym przekazie tzw. elit, że wręcz ulega neutralizacji. Komunizm był systemem zbrodniczym, komuniści zaś na naszych oczach doszlusowuja już do statusu bezbronnych ofiar, niemalże równych z tymi, których prześladowali, demoralizowali, niszczyli i krzywdzili!
Ksiądz, który dopuścił się czynów niegodnych wobec tych, którym miał służyć, a choćby i przed półwieczem, będzie namiętnie piętnowany, dla ubeka, donosiciela do organów totalitarnego państwa, urzędnika tego państwa, który formułował prawo i sterującego systemem jego egzekwowania, ten sam establishment znajdzie tysiące usprawiedliwień, a przede wszystkim zrobi wszystko, aby ZAMIEŚĆ SPRAWĘ POD DYWANIK ( duże litery nieprzypadkowe).
Kiedy czytam o konieczności obrony Kościoła w aspekcie debaty o pedofilii, przypomina mi się równie żarliwa konieczność obrony Partii, kiedy jakakolwiek krytyka konkretnego postępowania jakiegoś aparatczyka traktowana była jako atak już nawet nie tylko na Partię, ale całe polskie społeczeństwo, nad którym ojcowsko czuwał nieskazitelny i nieomylny marksizm-leninizm. Konieczność "zwalczania elementów reakcyjnych" uzasadniano straszliwymi wizjami totalnej anarchii, demonicznymi przepowiedniami iście apokaliptycznych perspektyw. Ilu, całkowicie świeckich pedofili zdołało w ten sposób uniknąć odpowiedzialności, nie dowiemy się zapewne nigdy. Ich akta zostały spalone, a nad bezpieczeństwem występków obyczajowych czuwa nawet obecne, mocno ułomne prawo, obowiązujące prokuratorów z IPN. Nad ew. kopiami a prawdopodobnie wieloma oryginałami, czuwają człowieki honoru i ich nadzorcy w Moskwie ( a i nie tylko tam).
Ludzie, którzy opracowywali i brali aktywny udział w niszczeniu ( materialnym i mentalnym) milionów Polaków nie tylko nie ponieśli żadnej odpowiedzialności, ale dożywaja spokojnej starości, często nadał "służąc społeczeństwu" swoimi, że sie wyrażę: talentami intelektualnym ( dzień dobry panie Passent, dzień dobry panie Rolicki, witam panią, pani Paradowska).
Ludzie, którzy więzili, skazywali, bili, znęcali sie, pozbawiali pracy, demolowali podstawy materialnej egzystencji narodu, jak również ich gorliwi współpracownicy, pozostali bezkarni, ba! transformacja otworzyła przed nimi wyjatkowo dogodne warunki do miękkiego lądowania w poPRLowskiej rzeczywistości.
Mało tego - do dziś, to sposród nich tzw. wiodące media właśnie rekrutuja opiniotwórczych strażników moralności, porządku publicznego i wspólnotowych norm, a businessy, firmy i wszelkie organizacje przez nich zawiązywane i ich nazwiskami podpisane narzuca się opinii publicznej jako pozytywne wzory do naśladowania, niewinne ofiary żarłoczności nawiedzonych oszołomów. Katolickich - nie omieszkuje się często podkreślać.
Kaśka
Panie, daj mi odwagę, aby zmienić to, co zmienić mogę, pokorę, aby w pokoju pogodzić się z tym, czego zmienić nie mogę, i daj mi mądrość, aby odróżnić jedno od drugiego.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka