Darek O. Darek O.
656
BLOG

Obozy dla Kazachów nie znających języka państwowego?

Darek O. Darek O. Świat Obserwuj temat Obserwuj notkę 10

Arman Kani, znany poeta i publicysta, członek Związku Pisarzy Kazachstanu zaproponował kilka dni temu pozbawienie kazachstańskiego obywatelstwa osób nieznających języka Kazachskiego. Literat chce, by tych ludzi wysiedlać do Rosji albo zamykać w obozach przymusowej nauki języka państwowego.

„Prawdopodobnie tylko w naszym kraju są ministrowie, którzy nie rozumieją sensu pytania w języku ojczystym, oraz deputowani Mażylisu, którzy nie potrafią odczytać w języku państwowym tekstu przysięgi składającej się z czterech zdań”. – pisał Kani na łamach portalu Abai.kz. Tekst rozpowszechniła jedna z parlamentarzystek zwycięskiej partii Nur-Otan, a jego rosyjskie tłumaczenie ukazało się na portalu 365info.kz. Szybko jednak zostało stamtąd zdjęte.

Kani odniósł się w ten sposób do ceremonii zaprzysiężenia nowych deputowanych kazachskiego parlamentu z 15 stycznia tego roku.

„Przysięgam wiernie służyć narodowi Kazachstanu, umacniać integralność i niezależność Republiki Kazachstanu, ściśle przestrzegać jej konstytucji i ustaw, wiernie wypełniać wysokie obowiązki powierzonego mi posła”. Tak brzmi treść przysięgi składanej przez parlamentarzystów, którą każdy z nich powinien wypowiedzieć kładąc rękę na konstytucji. No i starli się wypowiedzieć, choć nie wszystkim szło gładko. Nie wszyscy się go nauczyli na pamięć. Ci, którzy nie umieli czytali tekst z kartki, niektórzy zacinali się podczas mówienia.

Ta nieporadność, wynikająca ze słabej znajomości języka kazachskiego oburzyła Kaniego, który uważa, że istnieje pięć metod skutecznego nauczania języka kazachskiego:

1. Prowadzenie działań agitacyjnych i propagandowych wśród ministrów i posłów w celu wyjaśnienia znaczenia słów głowy państwa: „Przyszłość Kazachstanu jest w języku kazachskim”.
2. Comiesięczne wysokie grzywny dla urzędników, właścicieli prywatnych obiektów, przedsiębiorców, którzy nie znają języka państwowego, nakładane do czasu aż nauczą się kazachskiego.
3. Likwidacja instytucji publicznych i prywatnych, organizacji (począwszy od administracji prezydenta, rządu, parlamentu, instytucji państwowych wszystkich szczebli, obiektów użyteczności publicznej, prywatnych sklepów itp.), w których język państwowy nie jest używany na odpowiednim poziomie. Reorganizacja, zatrudnienie personelu, który mówi w języku kazachskim, ale także płynnie mówi po rosyjsku i angielsku, zgodnie z potrzebami.
4. Pozbawienie obywatelstwa Kazachstanu i deportacja do Federacji Rosyjskiej , właścicieli majątku prywatnego, przedsiębiorców nie znających języka państwowego.
5. Otwarcie obozów z obowiązkową nauką języka narodowego oraz okresowy areszt dla urzędników i przedsiębiorców nie znających kazachskiego, z możliwością wyjścia na wolność tylko dla tych, którzy zdali egzamin znajomości tego języka.

Równocześnie Kani chce publikowania w sieciach społecznościowych i mediach nazwisk i stanowisk obywateli, którzy nie znają języka państwowego.

Propozycje poety z Pawłodaru raczej nie zostaną wdrożone, bo są niezgodne z kazachstańską konstytucją. Artykuł 14 mówi „Nikt nie może być poddany jakiejkolwiek dyskryminacji ze względu na pochodzenie, status oficjalny, i własności społecznej, płci, rasy, narodowości, języka, stosunku do religii, przekonań, miejsca zamieszkania lub do jakichkolwiek innych okoliczności”.

Niezależenie od tego, na ile realne i poważne są pomysły Kaniego, jego opinia jest odzwierciedleniem napięć nagromadzonych w debacie publicznej wokół kwestii językowych. Po publikacji poety (który kila lat temu proponował, by jednej z ulic w jego rodzinnym Pawłodarze nadać imię Nazarbajewa) dyskusja o sprawach języka i kwestiach narodowościowych ożyła ponownie.

Na łamach portalu Centrum Informacyjno-Analitycznego Badań Procesów Społeczno-Politycznych w przestrzeni poradzieckiej przy Katedrze Historii Bliskiej Zagranicy Wydziału Historycznego Uniwersytetu Moskiewskiego im. Łomonosowa ukazał się tekst polemiczny „Pięć gwoździ w trumnie stabilności: o manifeście Armana Kaniego”. Czytamy w nim m.in.:

Widać, że autor tego manifestu, przesycony ideologią nacjonalistyczną, nawet nie wyobraża sobie konsekwencji realizacji swoich pomysłów. Byłby to przede wszystkim cios dla prywatnego biznesu i w efekcie jego odpływ z kazachskiej jurysdykcji. Można przecież robić interesy nie będąc mieszkańcem tego wymyślonego maniakalnego kraju. Jeśli spojrzeć nieco głębiej niż jest w stanie zrobić to członek Związku Pisarzy Kazachstanu, to te propozycje stoją w sprzeczności z ideą osadzenia Republiki Kazachstanu w światowej społeczności, którą tak aktywnie promuje prezydent.
(…) Kazachstan z obozami koncentracyjnymi natychmiast spadnie w światowych rankingach do poziomu najbiedniejszych krajów afrykańskich. Biorąc pod uwagę fakt, że publikacja pojawiła się w mediach, które kojarzone są z obecnymi posłami partii rządzącej, a teraz te tezy są aktywnie promowane w sieciach społecznościowych, można dopatrywać się w tym jakiejś strategii. Ponadto strategii, która jest sprzeczna z umiarkowaniem deklarowanym przez państwo w kwestii rozwiązywania problemów językowych. Autor nie boi się jednak wrzucić w przestrzeń publiczną pomysłów, które są sprzeczne z niektórymi artykułami kodeksu karnego Republiki Kazachstanu, gdyż wyraźnie ma gwarancje, że określone organy nie będą zainteresowane jego osobą.
(…) Od tego zaczyna się upadek państwowości - najpierw w sieciach dyskutuje się o ideach marginalnych, a z czasem stają się one głównym nurtem debaty i myśli politycznej. Teraz łatwo doszukać się motywu propozycji Armana Kaniego - na przekór partnerowi „odmrozić sobie uszy” zabijając znaną obecnie formułę państwa.
Wszystko po to, by przekształcić się z szanowanego i rozwojowego państwa w państwo upadłe, tylko dlatego, że ktoś tego chce. Nawiasem mówiąc, reakcja kompetentnych władz (lub jej brak) pokaże tylko, jak daleko sięga ta chęć zabicia państwowości Republiki Kazachstanu.

Na nieprzewidywalnie groźne konsekwencje realizacji postulatów Kaniego zwraca też uwagę politolog Maksat Nurgaliew na łamach portalu Echo of Kazakhstan. Pisze on m.in.:

Nacjonaliści wygłaszają tak radykalne oświadczenia, opierając się na zawyżonych oczekiwaniach suwerenności, a populizm ten odbija się echem wśród ludności. Postrzeganie świata przez niektórych ludzi radykalnie różni się od rzeczywistości. Z tego powodu coraz częściej można usłyszeć różnego rodzaju wezwania, na przykład do rozwiązania kwestii tożsamości kulturowej w obozach. Myślę, że to wyjaśnia poparcie społeczeństwa dla takich inicjatyw. Środki przymusu do niczego nie doprowadzą, a przykłady - Ukraina i kraje bałtyckie. W tych krajach próbowano narzucić dobrowolno-przymusową zmianę kodeksu kulturowego i w żadnym z nich nic z tego nie wyszło. Najwyższy czas, aby zrozumieć, że nie można zmusić człowieka do zrobienia czegoś, jeśli nie ma na to wewnętrznego pragnienia.
Niski poziom wykształcenia w związku ze zmianą pokoleń również wpływa na te nastroje. Moim zdaniem cały system edukacji został praktycznie zniszczony w Kazachstanie. Ja niestety nie widzę perspektyw na pozytywne zmiany w tej dziedzinie. Dlatego wzrosła liczba takich populistycznych wypowiedzi i działań. I będzie rosnąć, aż nastąpi wielki przełom w zakresie wychowania i edukacji ludności. Wszystkie te uczucia są milcząco podzielane przez władze.
Dlatego nikt nie zamierza minimalizować ani eliminować takiego nastroju wśród ludności. Nie jest tajemnicą, że o wiele łatwiej jest zarządzać niewykształconą populacją, działającą pod wpływem emocji, a nie zdrowego rozsądku, niż myślącą i wykształconą. O tym, że tacy „pracownicy kultury” są nadzorowani z góry, świadczy brak sprawy karnej. W końcu Arman Kani wezwał do podziału i naruszania praw obywateli na podstawie języka. Według niego osoby, które nie znają języka kazachskiego, powinny być osadzone w obozach i deportowane z kraju. Jednocześnie ci sami nacjonaliści krytykują sąsiednie Chiny za obecność obozów, a stalinowskie kierownictwo za utworzenie gułagu.
Warto zauważyć, że osoba publiczna i działacz na rzecz praw człowieka Ermek Tajchibekow został demonstracyjnie aresztowany i oczekuje na wieloletni wyrok za otwarte upomnienie sprawców pogromów, którzy zabili Dungańczyków w lutym ubiegłego roku. Ten uderzający kontrast wiele wyjaśnia, kiedy wezwanie do ludobójstwa i czystek etnicznych jest powszechne, a wróg nazizmu jest za kratkami.

Przytoczone opinie są jednoznaczne i kategoryczne, ale czy ostatecznie takie głosy będą wysłuchane przez decydentów, czy może mimo takich opinii  Żomart Tokajew będzie chętnym kontynuatorem prowadzonej w przeszłości przez Nursułtana Nazarbajewa, niestroniącej od gry na nacjonalistycznej strunie, polityki „kazachizacji” - czas pokaże.

Darek O.
O mnie Darek O.

Dariusz Olejniczak - #socjologia #polityka #repatriacja #Kazachstan #AzjaŚrodkowa

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka