Egzaminatorzy, jak to ludzie, bywają czasem złośliwi. Dość powszechnie znana jest następująca historyjka.
Ustny egzamin z termodynamiki (czy czegoś podobnego). Do pokoju profesora wchodzi student. Egzaminator prosi, aby ten podszedł do okna i dotknął stojącej na parapecie butelki z wodą. Gdy student to zrobił, profesor pyta:
– Z której strony butelka jest cieplejsza? Od strony pokoju, czy od strony okna?
– Od strony pokoju.
– No ale przecież pokój jest ciemny i chłodny, natomiast przez okno ostro przygrzewa Słońce. Dlaczego więc butelka jest cieplejsza od strony pokoju? Proszę mi wyjaśnić ten efekt.
Student, bojąc się przyznać, że nie wie, zaczyna truć coś o przewodnictwie cieplnym wody i szkła, konwekcji, i tym podobne rzeczy. Kiedy skończył, profesor mówi:
– Proszę pana, jedyny powód, dla którego ta butelka jest cieplejsza po zacienionej stronie, jest taki, że ja ją przed chwilą obróciłem!
W powyższej anegdocie profesor jest złośliwy, ale i dowcipny. Niestety, zdarzają się też egzaminatorzy chcący na siłę pogrążyć studenta, a ich złośliwość pozbawiona jest krzty dowcipu. Raz czy dwa razy miałem nieszczęście na takich się natknąć.
Egzamin pisemny z analizy matematycznej. Studenci siedzą i rozwiązują zadania, a po sali chodzą asystenci pilnujący, by nikt nie ściągał. W pewnej chwili jeden z nich mówi, że w którymś z zadań (treści już nie pamiętam) nie wystarczy przedstawić obliczenia i wynik, ale trzeba dodać objaśnienie. Ponieważ w tym momencie miałem to zadanie już rozwiązane, a na końcu umieściłem krótki komentarz, podszedłem do asystenta z pytaniem, czy tyle wystarczy, czy trzeba napisać coś więcej. Ten popatrzył na moją pracę i mówi:
– Tak, tyle wystarczy. Ale pan ma zły wynik!
Oczywiście przeraziłem się, bo byłem przekonany, że wszystko zrobiłem dobrze. Na szczęście podszedł do nas inny asystent i ochrzanił pierwszego:
– Nie rób człowiekowi wody z mózgu, wynik jest dobry!
Najwyraźniej pierwszy asystent chciał po prostu wpuścić mnie w maliny. Liczył chyba na to, że będę przez dłuższy czas szukać błędu, którego nie było, i nie starczy mi czasu na rozwiązanie pozostałych zadań. Prawdopodobnie oblałbym przez to egzamin, a przynajmniej dostał niższą ocenę. Dlaczego to zrobił? Pewnie z platonicznej niechęci do studentów... Innego wyjaśnienia nie widzę.
PS. Sytuację odwrotną (tzn. jak student zrobił sobie jaja z egzaminatora) opisałem kiedyś w notce Jak wyznaczyć wysokość budynku za pomocą barometru?
Sześć praw kierdela o dyskusjach w internecie: 1. Gdy rozum śpi, budzą się wyzwiska. 2. Trollem się nie jest; trollem się bywa. 3. Im mniej argumentów na poparcie jakiejś tezy, tym bardziej jest ona „oczywista”. 4. Obiektywny tekst to taki, którego wymowa jest zgodna z własnymi poglądami. 5. Dyskusja jest tym bardziej zawzięta, im mniej istotny jest jej temat. 6. Trzecie prawo dynamiki Newtona w ujęciu internetowym: każdy sensowny tekst wywołuje bezsensowny krytycyzm, a stopień bezsensowności krytyki jest równy stopniowi sensowności tekstu.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo