Pan i sługa

Po raz pierwszy rockandroll umarł kiedy Elvis poszedł do wojska. Bunt został ostrzyżony, ubrany w zielny mundur i poddany dyscyplinie. To był cios dla wielu młodych ludzi w wolnym świecie. Zdrada. To słowo będzie złym bliźniakiem rockandrolla, Bliźniakiem syjamskim.

Jesteś dobry kiedy jesteś z nami. Jesteś z nami, kiedy grasz jak my chcemy. Jak my lubimy. Nie, już dłużej nie będę dla was pracował.

I ain’t gonna work on Maggie’s farm no more.

Można przeciąć kable siekierą, ale nie odetnie się artysty od korzenia wolności.

Uzależnienie od oczekiwań fanów to dla artysty uścisk dłoni z tlenkiem węgla. Już lepiej lizać tłuste dupy bossom z wytwórni płytowych. Przynajmniej reguły są jasne.

Punk umarł kiedy the Clash podpisali kontrakt z Columbią. Ale czy siedząc w swoim garażu z wykrywaczem bzdur surfowaliby z Charliem na falach pewnego radia?

Śmierć lub chwała. Ilu poległo w taj walce na kanapie z piwem i pilotem, a ilu jest jeszcze w stanie spojrzeć w lustro? To ewolucja kochanie. Albo jeszcze jedna bajeczka dla dużych dzieci.

I believe in this-and it's been tested by research/he who fucks nuns will later join the church

Kiedy żyjesz wszyscy mają cię w dupie. Dopiero z perspektywy dwóch metrów pod ziemią każdy staje się nagle wspaniałym człowiekiem. Można wlewać w siebie przemysłowe ilości trunków, zagrać do jednej bramki w speedballa. Można odstrzelić sobie łeb. Najlepiej odpowiednio wcześnie. Wtedy nikt nie zarzuci zdrady. Zejść na zawał? Jakie to nudne. Lepiej zadławić się rzygami. I nie koniecznie muszą to być własne rzygi.

it's better to burn out, than to fade away