Po intelektualnym ataku na PO ze strony koalicji byłych ekonomistów z NBP i Rady Politki Pieniężnej, przyszła czas na odpowiedź syndykalistów z OPZZ i Solidarności. O ich propozycjach nie chce się wypowiadać, bo 1. uszczelnienie szarej strefy uważam za rozszerzenie piekła które mamy i ostatecznie odbije się na zdrowiu całej gospodarki, a 2. pomysł kapitału społecznego i podatku bankowego to po prostu inflacja i spadek siły nabywczej przez wyższe koszta pieniądza i kredytu, co jeszcze bardziej przybije polską gospodarkę, której budżety domowe mają poziom kredytowania podobny do dużych korporacyjnych firm. W dodatku oba pomysły tak naprawdę są tylko grą na zwłokę i omijają rdzeń problemu: zycie kraju, firm i budżetów ponad stan.
Powinno się być po prostu szczerym: nie zapłacimy bankom ani grosza! Wtedy rating spadłby nam do poziomu śmieciowego, co w zasadzie uniemożliwiłoby pobieranie jakiejkolwiek większej sumy kredytów i problem raz na zawse by się rozwiązał. Problem jest z emeryturami, które obiecano ludziom zabierając im pod lufą fiskusa składki, ale na to byłby sposób - zamiast emerytur można by rozdać w Polsce nieruchumości będące własnością państwa. Tych jest sporo i wystarczyłoby na głowę. Co droższe sprzedać z aukcji i sfinansować fundusz restrukturyzujący służbę zdrowia. Szpitale i szkoły rozdzielić następnie "wedle akcji" wśród personelu i niech sobie radzą na wolnym rynku, zamiast pyskować pod Warszawą. Nauczyciele i lekarze to zresztą największe grupy utrzymywane z podatków i innych haraczy. W ramach konsekwencyjnego zadłużania się państwa coraz wyraźniej widać, że to jedyne wyjście.
Dlaczego nie przychylam się do związkowych postulatów proponujących opodatkować przepływy kapitałowe oraz najbogatsze firmy i najbogatszych obywateli. Cóż, wredny "neoliberał" pewnie chce wyssać ostatnie soki z najbiedniejszych, ale może związkowe sierpy i młoty zrozumieją inne wytłumaczenie. Otóż największe firmy mają oczywiście największą wiarygodność kredytową i najwięcej instrumentów do finansowania się. Te operacje nie są opodatkowane, bo gdyby tak było, to efekty synergii i sprzężeń zwrotnych załatwiłyby gospodarkę w parę dni (właściwie w 2 minuty, ale nawet śmierć trzeba sobie uświadomić). Czyli np. w Niemczech obcy kapitał stanowi średnio 70% uposażenia. Czemu? Bo opodatkowanie kredytu jest mniej znośne niż stawka podatkowa. Tak tak, moi drodzy syndykaliści - im wyższe opodatkowanie, tym bardziej idziecie na rękę korporacjom, z którymi tak to się niby spieracie. One wezmą po prostu więcej kredytu, zrobią większe odpisy na majątek trwały i nawet CIT-u nie powąchacie. Co do PIT-u, to SLD swego czasu walnął 50% podatek dla najbogatszych. Zyski: śmieszne 900 mln zł, przy czym nie wspomniano o kosztach dodatkowego poboru i obrotu - jakieś 7 do 20% obracanego kapitału wedle wzorców zachodnich, ale przecież efektywność polskiego fiskus jest ponoć gorszy od albańskiego. Zyski globalne z podatku dochodowego to w Polsce śmieszne pieniądze.
W chrześcijańskiej części Solidarności coraz głośniej rozbrzmiewa to, co wykluło się już na zachodzie w tzw. "oddolnych inicjatywach". Chodzi o kapitał i kredyt społeczny, inaczej mówiąc, "dochód bezwarunkowy", polegający na podzielenie banku centralnego między wszystkich dorosłych obywateli i/lub emisji swoistego zasiłku bezwarunkowego dla każdego. Ok, bank centralny będzie w rękach wszystkich, ale to oznacza, że niczym w komunizmie nie będzie w rękach nikogo, a co za tym idzie dzisiejsi pacynkarze będą mogli nadal robić tam wszystko. (do chlubnych wyjątków można zaliczyć NPB i nawet Marek Belka mnie ostatnio zaskoczył słusznie podnosząc stopy procentowe). To naprawdę nieistotne, ile pieniądza wydrukujemy. Ważne jest, że roznosząca się po wydrukowaniu nadwyżki inflacja nie rozejdzie się równomiernie i zniekształci strukturę cenową. W dodatku, tu kłania się psychologia na której lubi polegać m.in. dr Joanna Mucha, wiele osób po prostu rzuci pracę w kąt, dostając świeże banknociki do rąk. Nie, kredyt społeczny to demagogia, którą pacynkarze wykorzystują do wzniecenia ewentualnej nienawiści przeciwko bankom, kiedy będzie jasne, że państwo się wobec nich nie wypłaci. Zresztą, jak słyszę o takich genialnych pomysłach, to od razu przypomina mi się jak czytałem o podwyżkach Gierka. To był też swoistego rodzaju "kredyt społeczny" bo każdemu dano po równo tyle samo pieniędzy. Efekt: brak towarów, puste półki, długie kolejki. W ten sposób nie rozwiążemy żadnych problemów, co najwyżej jedne zastąpimy drugim. Wystarczy po prostu związać walutę jakimś towarem, np. niemiecka marka była związana z produktywnością niemieckiego przemysłu. Niejako indeks przemysłowo-korporacyjny wyznaczał ilość pieniądza i funkcjonowało to do czasu wprowadzenia euro BEZBŁĘDNIE. Gdyby dorzucić do tego nakaz trzymania 100% rezerwy bankowej, to żaden eksperyment ze "społecznym kapitałem" nie byłby nam do niczego potrzebny.
Nie dziwi mnie, że poszczególne części Lewiatana nawet nie otarły się o jądro materii, której funkcjonowanie przypomina coraz bardziej tykającą bombę zegarową. Za kilkanaście lat pokolenie niżu demograficznego transformacji stanie się niewolnikami starców z powojennego wyżu demograficznego. A wtedy nic nie pomoże i wszystko wyjdzie na jaw. Najprawdopodobniej młodzi zbuntują się, bo tak już młodzi mają w zwyczaju. Żadnych emerytur nie będzie, i dzieci też nie, a emigranci raczej nie przyjadą do kraju o tak niskim poziomie socjalu (gdy do wyboru mają Niemcy czy Francję). Czy wcześniej nie zbankrutuje państwo, jest nieistotne. Kolaps niczym kara boska za posłuszeństwo wobec Lewiatana przyjdzie i to jest pewne.
Jak tu nie śmiać się, kiedy w trzewiach lewiatana zaczyna burczyć i z jednej strony pożarci rycerze prof. Rybiński i prof. Balcerowicz, a z drugiej robotnicze chłopstwo z OPZZ i "Solidarności", stronnictwa, które dość wydatnie przyczyniły się do dzisiejszego stanu polskiej gospodarki, dzisiaj debatują nad jej poprawą. Takich mamy dobroczyńców, którzy albo są nieskończenie naiwni, albo cholernie cwani i kłótnie w lewiatanie odstawiają w ramach teatrzyku, za którym scenarzyści i reżyserowie kręcą poszczególnymi organami. Co prawda lewiatan jest już stary i serce już nie te, więc powoli zacznie konsumować samego siebie. To jest początek końca, choć wariantów na koniec jest sporo - 50% podatek, kapitał społeczny ("bezwarunkowy dochód"), sadystyczna deflacja, zabieranie quasi-oszczędności z OFE, wyprzedaż ziemi i lasów, aż wreszcie repudiacja i rewolta. Tak to jest, gdy zamiast dyskutować o istocie sprawy szuka się problemów i rozwiązań na około.
siedzącym na beczce prochu ładunkiem wybuchowym. wyrzutem sumienia skrzywionego świata. obrońcą patrymonium europejskiej cywilizacji. zagorzały przeciwnik Unii Europejskiej i zwolennik Europejskiego Obszaru Wolnego Rynku, który może funkcjonować bez jednego dodatkowego urzędu.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka