Część zwolenników PiS spodziewa się, że Jarosław Kaczyński stanie do wyborów prezydenckich i je wygra. Ma to być wstęp do wygranych przez PiS wyborów parlamentarnych i triumfu partii. W naszym dziwnym kraju może tak się wydarzyć, ale również - nie. Kandydat PiS może wygrać wybory prezydenckie. Jednak PiS nie wygra parlamentarnych na tyle, by rządzić samodzielnie. Trzeba umiaru, a nawet więcej - podzielenia się z innymi siłami politycznymi tragicznym zwycięstwem polskiej tożsamości narodowo-katolickiej i romantycznej w ostatnich dniach.
Gołym okiem widać, że nie doszłoby do tej hekatomby pod Smoleńskiem, gdyby nie konflikt między obu głównymi partiami. Rosjanie nie mogliby tego rozgrywać. Byłaby jedna uroczystość w Katyniu, z udzialem rosyjskiego premiera lub prezydenta a lotnisko byłoby wystarczająco zabezpieczone przed możliwością wypadku. NIech to wszystkich otrzeźwi. Tusk , Komorowski i bracia Kaczyńscy mieli rządzić razem. Na to otrzymali mandat wyborców w roku 2005, a nie na bratobójczą wojnę.
Słychać głosy, żebyśmy nie zmarnowali przebudzenia ostatnich dni. Wstrząs można wykorzystać dla dobra kraju pod warunkiem rezygnacji nawet w głębi ducha, z rewanżu i prób całkowitego zawłaszczenia nastrojów patriotycznych przez PiS. Romantyczny wieszcz radzi "Licz siły na zamiary, nie zamiar podług sił". To dobre w poezji motywacyjnej i jako recepta na powstanie warszawskie. Jednak w polityce trzeba umieć się dzielić. Przecież Platforma także otrzymała cios, chociaż słabszy. Wśród setek tysięcy żegnających parę prezydencką na ulicach i w kościołach a milionów przed telewizorami byli także zwolennicy PO. Żegnali także pozostałe 94 ofiary katastrofy. Może nawet było ich więcej, niż zwolenników PiS, skoro jest ich więcej w całym społeczeństwie. Trzeba tych ludzi pozyskać dla programu IV Rzeczpospolitej większości Polaków. Jeśli PiS stanie się politycznie strawny dla części wyborców PO, wtedy można wrócić do programu IV RP w wersji sprzed wyborów roku 2005, kiedy wszyscy liczyli na POPiS.
Może trzeba było takiego wstrząsu, żeby POPiS z częścią PO mógł się zrealizować? Nie obejdzie się bez wyznania win z obu stron. PiS będąc u władzy zapowiedział radykalny program nie mając ani mandatu większości uprawnionych do głosowania ani wystarczających sił w Sejmie. Odpowiedzią zagrożonych sił był podły atak propagandy poskomunistycznej, do którego jakże chętnie przyłączyła się PO. Ktoś powinien pierwszy powiedzieć "Wybaczamy i sami prosimy o wybaczenie". Moim zdaniem, ten pierwszy ruch należy do PO z powodów politycznych i humanitarnych. Polacy mieszkaja w takim miejscu Europy, że nie mogą sobie pozwalać na kłótnie. Taki płynie wniosek z historii a takze - ostatnich, tragicznych wydarzeń.
W TVP Kultura występuję w talk show o ideach "Tanie Dranie: Kłopotowski/Moroz komentują świat. Poniedziałki ok. 22.00
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka