Nie ma Kataryny. Nie tylko tutaj, skąd ją wypłoszył późny wnuk sztyletników florenckich, ale nawet na własnym blogu nie dzieli się z nami wiedzą, mądrością i niesamowitym archiwum. Ostatnia jej notka pochodzi z 13 maja, a potem - cisza od miesiąca.
Czemu służy blogosfera, jeśli nie takim zjawiskowym bytom, jak ona? Żeby lud mógł się wypowiedzieć? Nieprawda! Myślę, że do Kataryny odnosi się historiozofia Nietzschego, który powiada, że celem rodzaju ludzkiego nie jest postęp dla wszystkich, ale wyrastanie jednostek wybitnych w każdej epoce na żyznej glebie ludu, jak Cezar Borgia. Przykładem jest także Kataryna, która rozpoznała najważniejszą cechę blogosfery: anonimową walkę z establishmentem i wykorzystuje po mistrzowsku. Wszakże jej kompetencja wskazuje, że sama jest członkiem establishmentu i dąży do przewrotu, pardon, do zmiany paradygmatu debaty publicznej.
Byłżeby to Jarosław Kurski? Jeśli tak, to nie ujrzymy więcej Kataryny. Nowe obowiązki w Gazecie Wyborczej nie zostawią czasu na guerillę medialną a zresztą nie będzie już takiiej potrzeby. A jeśli to nie jest namaszczony następca Michnika, to ponawawiam prośbę: Kataryno, wróć!
W TVP Kultura występuję w talk show o ideach "Tanie Dranie: Kłopotowski/Moroz komentują świat. Poniedziałki ok. 22.00
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka