Obejrzałem wczoraj wywiad prezydenta Lecha Kaczyńskiego dla TVP z niedowierzaniem. Prezydent "skończył znajomość z posłem Pawłem Zalewskim", ponieważ ten starał się dowiedzieć od minister Fotygi, co ustalono na szczycie w Brukseli.
Koniec znajomości pana prezydenta z posłem Zalewskim powinien wszakze stać się początkiem znajomości z Konstytucją Rzeczypospolitej, która stwierdza, że "Sejm sprawuje kontrolę nad działalnością Rady Ministrów w zakresie określonym przepisami Konstytucji i ustaw." (rozdział IV, art. 95, punkt 2).
Poseł Zalewski miał konstytucyjny obowiązek uzyskać informacje o szczycie brukselskim, jako przewodniczący komisji spraw zagranicznych Sejmu. Jak inaczej Sejm mógłby kontrolować działalność Rady Ministrów? Niestety, dziennikarka prowadząca wywiad nie zadała tego prostego pytania, sparaliżowana majestatem rodziny panującej.
Nie wyobrażam sobie, żeby prezydent Bush tak powiedział o przewodniczącym komisji spraw zagranicznych Izby Reprezentantów nawet z opozycji, a cóż dopiero z własnej partii. Gdyby jednak ośmielił się, to byłby to jeden z gorszych dni w jego życiu politycznym. Wypowiedź zostałaby uznana za zamach na rozdział władzy ustawodawczej i wykonawczej oraz zasadę ich wzajemnego równoważenia się.
Prezydent Kaczyński wybiera się wkrótce do Waszyngtonu. Jeśli znajdzie czas, to na Mallu może zajść do muzeum, gdzie jest wystawiony oryginał Konstytucji Stanów Zjednoczonych. Jest to bowiem narodowa świętość, podobnie jak trójpodział władz na wykonawczą, ustawodawczą i sądowniczą.
Politycy Prawa i Sprawiedliwości nie oczyszczą państwa z patologii skoro tworzą nowe, ku rosnącemu rozczarowaniu ich cierpliwych zwolenników.
W TVP Kultura występuję w talk show o ideach "Tanie Dranie: Kłopotowski/Moroz komentują świat. Poniedziałki ok. 22.00
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka