Mam wrażenie, że Kwaśniewski celowo siebie sabotuje. Chyba uważa, że mu się nie należy tak wysokie zaufanie społeczne. Najpierw wywiad dla "Vanity Fair" a teraz pijaństwo na Ukrainie o czyms świadczą. To jego dobra strona stara się ostrzec opinię publiczną przed gorszą stroną "prezia", znajomego Ałganowa i kogo tam jeszcze. Działa tu mechanizm sprawiedliwej autodestrukcji znany psychologii.
A teraz samobójcze wezwanie na debatę z Jarosławem Kaczyńskim. JarKacz go rozniesie. Kwaśniewski chyba ma w pamięci pierwszą w historii telewizji debatę wyborczą J F Kennedyego i R. Nixona. Ci, którzy słuchali jej przez radio, uznali Nixona za zwycięzcę, bo był lepszy merytorycznie. Natomiast telewidzowie dali się uwieść urodzie Kennedy'ego i swobodzie bycia.
Nadchodząca debata tym się różni od tamtej historycznej, że - proszę się nie śmiać - obaj przeciwnicy są otyli, są od dawna obecni w mediach i opinia publiczna już się zdążyła przyzwyczaić do ich powierzchowności. Przewaga Kwaśniewskiego w obyciu salonowym nie ma więc dużej wagi. Będzie liczyła się siła woli. Debatę wygra ten, kto ma jeszcze wiele do zdobycia, ten, kto bardziej chce. To już wiecie, kto.
W TVP Kultura występuję w talk show o ideach "Tanie Dranie: Kłopotowski/Moroz komentują świat. Poniedziałki ok. 22.00
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka