W piątek ma dojść do pilnego spotkania najważniejszych polityków PiS. Omówią oni strategię na przyszłość i pomysły, jak wyjść z impasu, a także konfliktów wewnętrznych. Ostatnio próbkę podziałów obserwowaliśmy na przykładzie wypowiedzi Jacka Sasina i reakcji byłego premiera Mateusza Morawieckiego.
Sondaże nie są główną bolączką PiS
Według informacji RMF FM Jarosław Kaczyński ponownie zwołał spotkanie prezydium komitetu politycznego, aby – jak deklarują osoby zbliżone do kierownictwa – spróbować "wyciszyć chaos” oraz skoncentrować partię na pracach programowych. Ostatnie apele prezesa o jedność nie przyniosły skutku. W partii narasta frustracja, a jeden z polityków PiS przyznaje nieoficjalnie, że "napięcia są gigantyczne”. I to one, a nie sondaże, w których partia Kaczyńskiego notuje od 24 do 28 proc. poparcia są największą bolączką formacji. Do wyborów w konstytucyjnym terminie pozostały dwa lata, a PiS zawsze jest niedoszacowane. Powrót do władzy może okazać się trudniejszy, jeśli ugrupowanie się podzieli.
Sasin kontra Morawiecki
Przykładem są publiczne wypowiedzi Jacka Sasina. Najpierw otwarcie ocenił w czasie wywiadu w RMF FM, że Mateusz Morawiecki jest "zbyt umiarkowany, by być premierem”, a następnie zasugerował możliwość współpracy z Grzegorzem Braunem, co – według rozmówców rozgłośni – wielu odebrało jako "granie w interesie rządzących”. Jeden z polityków PiS stwierdził, że takie wypowiedzi wywołują ferment, a "rozładowanie napięć personalnych będzie dla prezesa wyjątkowo trudne”. Morawiecki zresztą odpowiedział Sasinowi ironicznie:
Ponadto z listopadowego panelu programowego PiS - według mediów - wykluczono byłego premiera i jego ludzi. Oficjalnie Morawiecki wyklucza, by myślał o opuszczeniu partii. Dwa lata do wyborów to jednak dużo czasu, szczególnie, jeśli polityk czułby się sekowany przez kierownictwo partii. Morawieckiego ceni jednak Jarosław Kaczyński, który wielokrotnie chwalił byłego premiera za pracowitość i sprawne prowadzenie kampanii wyborczych.
Terlecki: Maślarze chcą wypchnąć Morawieckiego
O tym, że wewnętrzne napięcia zaczynają coraz mocniej doskwierać w PiS, potwierdza felieton Ryszarda Terleckiego. "Maślarze (określenie frakcji, w której są Tobiasz Bocheński, Jacek Sasin i Patryk Jaki - przyp. red.) starają się wypchnąć z partii Morawieckiego, zmarginalizować jego zwolenników, a w zabiegach o prawicowych wyborców ścigają się z Braunem i Mentzenem. Zalecają przesunięcie PiS mocno na prawo, co wyraża się w medialnych przekazach, gdzie twarzą partii stają się dawni ziobrzyści. Taki kurs nie podoba się znacznej części posłów PiS. Tymczasem sprawę komplikuje fakt, że we wspomnianym sondażu co czwarty ankietowany chciałby na czele partyjnej ofensywy widzieć jeszcze kogoś innego. To może być dowód na dezorientację wśród dotychczasowych i potencjalnych wyborców PiS, a także potwierdzać potrzebę tzw. nowego otwarcia" - napisał wpływowy polityk PiS w "Kurierze krakowskim".
Ziobro na telebimie
Wewnętrzną sytuację PiS dodatkowo skomplikowała "telewizyjna” wypowiedź Zbigniewa Ziobry. Były minister zapowiedział oświadczenie, które ostatecznie okazało się zdalnym łączeniem wyświetlonym na ekranie. Jak podaje RMF FM, politycy PiS nie zostali uprzedzeni o tej formie wystąpienia, a wielu z nich było mocno zdziwionych. Część partii uważa, że sprawa Ziobry szkodzi notowaniom ugrupowania.
Fot. Prezes PiS Jarosław Kaczyński/PAP
Red.
Inne tematy w dziale Polityka