Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski
491
BLOG

Unikajcie toksycznych ludzi!

Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski Psychologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 6

Wpierw poczułem to na swojej skórze, choć nie umiałem tego nazwać. Potem wyczytałem o tym w gazetach, ale nie przywiązywałem do tego żadnej istotnej uwagi. Aż mnie oświeciło.
Od pewnego czasu, angażując się w działalność społeczną, zorientowałem się, że coraz częściej słyszę głos ludzi notorycznie niezadowolonych. Nic im nie pasuje. W dziedzinie ochrony środowiska głos niezadowolenia jest stałym jej elementem, bo rzeczywistość i skala dewastacji środowiska kumuluje takie postawy. Wiem, bo się tym zajmuję.
Jednak skala marudzenia długo przed pandemią jakby się zwiększyła. Zaczęło się narzekanie na wszystko. Za ciepło – źle, za zimno – źle, słońce – źle, deszcze – źle. W mieście są podlewane trawniki – źle, bo susza, nie są podlewane – źle, bo susza. Dokładnie tak, tym samym argumentem („susza”) można kwitować dwa różne działania.
Te notoryczne narzekania zdarzało mi się wysłuchiwać na wielu spotkaniach znacznie wcześniej. Gdy „doszedł” Facebook, fala wylała się szerzej. Nie ma dnia, bym nie napotykał na „klasyczne” marudzenie i niezadowolenie – czegokolwiek by to nie dotyczyło.
Po jednym przedpandemicznym weekendzie spędzonym bez dostępu do telefonu i Internetu zorientowałem się, że jestem spokojniejszy, łagodniejszy, że więcej spraw mnie cieszy, a na facebookowy zalew chamstwa po ponownym podłączeniu reaguję spokojniej.
Parę tygodni później przeczytałem o toksycznych osobach zatruwających mózgi współtowarzyszom pracy, aktywności społecznej. Było wprost napisane, że ta ich toksyczność dosłownie zatruwa mózgi, na podobieństwo zatrucia smogiem!
Gdy w Wysokich Obcasach – w numerze z zeszłego roku – przeczytałem o syndromie NC, Nieprzejednanie Cierpiącej, widziałem o co chodzi. NC to nikt inny jak osobnik, który choć niepozorny, wyglądający niewinnie i słabowicie, potrafi przez 5 minut tak zatruć atmosferę, że czujesz się bardziej zmęczona niż po ośmiu godzinach pracy. NC to osoby, które na powszechne zmartwienia znajdą jeszcze mocniejsze, swoje. Na każdą dolegliwość kolegi lub koleżanki ona znajdzie trzy inne, większe i mocniejsze. NC to osoba, która kryje w sobie, mimo pozornej delikatności i spokoju, prawdziwy demon agresji i frustracji.
Normalną cechą normalnych osób jest pomagać i wspierać. Jednak NC nie ma zamiaru korzystać z rad innych, co wówczas straciłaby na znaczeniu. Nasze rady nie pomagają – nie dlatego, że nie są trafne, tylko właśnie dlatego, że są. Gdyby ich posłuchała, groziłoby jej, że poczuje się lepiej. NC nie chcą niczego kupić w naszym pomocowym sklepiku – pisze Natalia de Barbaro, psycholożka (Wysokie Obcasy, 31 sierpnia 2019).
Czy jest wyjście? Wiać, gdzie pieprz rośnie! Jeśli NC jest koleżanką siedzącą dziesięć biurek dalej w open spasie, podjęłabym jedną serdeczną próbę udzielenia informacji zwrotnej, a jeśli nie przyniesie to skutki (co raczej pewne), trzymałabym się z daleka. Jeśli jednak znajdziesz się i będziesz się znajdować w bezpośrednim polu rażenia NC, nie dawaj się wciągnąć w tę grę.
Oświeciło mnie, gdy zorientowałem się ile osób w szerokim kręgu moich znajomych świadomie zatruwa emocje innych. Zorientowałem się, że nie ma sensu starać się nastawiać ich pozytywnie, bo to nie działa. Mało tego, optymista w takim gronie jest ostro atakowany, tak mocno, że zaczyna rodzić się w nim poczucie winy, że coś źle robi!
Nawiązując jeszcze raz do idei pomocowego sklepiku, można wyobrazić sobie taki dialog: - Czy mogę w czymś pomóc? […] – Nie, dziękuję, tylko się rozglądam. Tylko sobie chodzę i wypuszczam nozdrzami toksyny…
Takie toksyny nie pozostają obojętne na nasz organizmy. Nieświadomie nasiąkamy malkontenctwem: […] wdychasz emocjonalny smog, bo twoje neurony lustrzane nasączają się cudzym lamentem.
A potem detoks. Może jednak łatwiej w ogóle się tym nie truć?

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości