"Narodziny Solidarności. Kroniki Sierpniowe" pokazują inną jakość debaty o Polsce sprzed 10 laty. Fot. K.Mączkowski
"Narodziny Solidarności. Kroniki Sierpniowe" pokazują inną jakość debaty o Polsce sprzed 10 laty. Fot. K.Mączkowski
Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski
193
BLOG

"Kroniki Sierpniowe". Dyskusja wczoraj, dyskusja dziś.

Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 17

Lektura „Kronik Sierpniowych” po 10 latach od wydania jest zarówno fascynująca, jak i dołująca. Przypomina o wielkości Sierpnia’ 80, ale również o tym, jak z czasem poddajemy się dyktatowi polityki w ocenie tych wielkich dni. Wydana w 2010 r. opowiada w formie publicystycznej o historii Sierpnia i jego kontekstach historycznych, ale też jest historią samą w sobie.

Teksty dziennikarzy „Gazety Wyborczej” z lat 2005-2010 zredagowane dla potrzeb tej książki prezentują genezę, przebieg i konsekwencje Sierpnia’ 80, osobowości strajku (po jednej i drugiej stronie), konteksty historyczne, polityczne. Pokazują dramatyzm poszczególnych etapów strajku, dylematy decyzyjne i – nie ma co tego ukrywać – przenikliwość i wyczucie liderów strajku.

Sierpień’ 80 to efekt aktywności wielu osób i środowisk politycznych – skupionych głównie w Wolnych Związkach Zawodowych Wybrzeża, Komitecie Obrony Robotników czy Ruchu Młodej Polski – wielu koncepcji politycznych, ale też wielu szczęśliwych przypadków i zwykłego szczęścia.

Gdyby do Stoczni nie dotarł Wałęsa, mający wówczas ogromny mir wśród robotników, gdyby nie decyzja o kontynuacji „dużego” strajku solidarnościowego, gdyby do Stoczni wkroczyła milicja między „małym” a „dużym” strajkiem i spacyfikowała kilkudziesięciu robotników znajdujących się wówczas na terenie stoczni – na co miała przyzwolenie – gdyby nie determinacja rozpoczynających strajk na poszczególnych wydziałach Stoczni wyłączających maszyny niezdecydowanym, gdyby nie determinacja i odwaga ludzi całego MKS z innych fabryk i zakładów pracy, to Sierpnia’ 80 by nie było. Ani jego solidarnościowych efektów.

Takich opowieści jest w książce co niemiara. Ciekawostek pokazujących strajk „od zwykłej strony”. One bowiem też decydowały o całości i efektach wielkiego zrywu.

„Kroniki Sierpniowe” są lekturą fascynującą również dlatego, że pokazują stan polskich emocji sprzed 10 laty. Pokazują zupełnie inną jakość debaty w Polsce wtedy i dziś – na niekorzyść czasów obecnych.

Okazuje się, że był taki moment, gdy o Polakach stojących po różnych stronach barykady politycznej można było mówić spokojnie i bez zacietrzewienia. W „Kronikach” można przeczytać na spokojnie i obiektywnie nie tylko o Lechu Wałęsie, ale i Annie Walentynowicz czy Andrzeju Gwieździe.

„Kroniki” pokazują też, że wystarczyła dekada, by pewne osoby pokazywać całkowicie odmiennie – przykład prałata Henryka Jankowskiego jest wymowny. Wówczas bohater Sierpnia, Stoczni i „Solidarności”, ten, co odważył się odprawić mszę na terenie Stoczni, a dziś…

Nie ma dziś żadnej woli, by rocznice Sierpnia’ 80 obchodzić wspólnie przez wszystkich historycznych liderów „S”. Nie zgadzają się na to „elektoraty” poszczególnych formacji. Nie daje się mówić o historii najnowszej bez nakładania współczesnych kalek pojęciowych i politycznych.

Szkoda.

Tracą na tym wszystkie strony, z legendą Sierpnia’ 80 na czele. Pozostają nam więc, by nie zapomnieć o tym wszystkim, takie książki jak „Kroniki Sierpniowe”.




Praca zbiorowa, Kroniki Sierpniowe. Narodziny Solidarności, Biblioteka Gazety Wyborczej, Agora 2010.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka