Bezpowrotnie minęły wakacje. Nie stwierdzam tego na podstawie gorszej nieco pogody i chłodnych wieczorów, lecz po tym co widzę i słyszę - i czytam!
Politycy, bo o nich w tej chwili myślę, wrócili z wakacji i bez pardonu dali o sobie znać. PiS ogłosił swe pretensje o to, że na uroczystości 1 września przyjechał Putin, PO ustami Niesiołowskiego Stefana stwierdziła, że mord w Katyniu nie jest ludobójstwem, nie pamiętam co tam po drodze chlapnęli politycy SLD - mamy jednak gwałtowne jesienne przebudzenie z letniego letargu.
Narastające emocje w debacie nad in vitro wskazują, że jesień tego roku będzie gorąca. I nie mówię "wyjątkowo", gdyż właściwie od kilku lat się to powtarza - koniec wakacji wyznaczają nie chłody i deszcze, a pokrzykiwania z Wiejskiej.
Jednak politycy nie zauważyli jednej dość poważnej zmiany w społeczeństwie - zmiany nastawienia do polityki i polityków. Kiedyś bycie w towarzystwie polityka oznaczało kontakt z wielkim światem politycznym i możliwość obcowania z Wielką Ideą. Dziś, jak to napisał jeden z tygodników, "polityk brzmi durnie".
Pamiętam ogromne zdziwienie wszystkich, ale to dosłownie wszystkich zebranych na uroczystości iluś-tam-lecia jednej z wielkopolskich firm komunalnych, gdy do głosu dorwał się jeden z kandydatów na posła - spotkanie odbywało się w trakcie kampanii wyborczej - i rzekł mniej więcej tak: tak słucham o tych wszystkich sukcesach gminy, podziwiam osiągnięcia państwa przedsiębiorstwa i tak na myśl przychodzi mi cyfra 33. 33...W tym momencie wszyscy zebrani - w tym i ja - zaczęliśmy się zastanawiać o co chodzi? O kilometry wybudowanej kanalizacji? O dochody firmy? O co ? Trwało to kilka sekund, bo pan poseł (został nim ostatecznie z listy PO) dokończył: 33 dni zostały do wyborów ...(!!!). Proszę mi wierzyć - panem posłem do końca imprezy zajmowali się jedynie burmistrz i szef firmy, bo inni stracili nim zainteresowanie.
Oczywiście zainteresowanie politykami nie zniknie - będą oni potrzebni do załatwiania różnych spraw. A jeśli skończą się kiedyś kolejki do nich, posłowie i senatorowie sami o sobie przypomną, bo to oni będą chodzili po firmach i samorządach i oferowali swoją pomoc w załatwieniu różnych spraw.
Czy jednak tak ma wyglądać polska polityka? Gdzie świat idei? Gdzie wielkie projekty polityczne i ideowe? Czy naprawdę polscy politycy jedno co potrafią, to patrzeć ludziom - piszę w kontekście "afery posłanki Szczypińskiej" - w prywatne sprawy?
Polska polityka znana jest z krzyków - to co że gorsi pod tym względem są od nas Włosi, czy Hiszpanie - i nie ma, niestety, nic poza tym do zaoferowania. A jedynym wyznacznikiem jej jakości jest stopień nienawiści do obozu przeciwnego. Tylko tyle ...
Inne tematy w dziale Polityka