Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski
386
BLOG

O co chodzi z tym Kapuścińskim?

Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski Polityka Obserwuj notkę 8

W ogóle nie porusza nie „afera” wokół osoby Ryszarda Kapuścińskiego, a właściwie wokół jego biografii pióra Artura Domosławskiego. Nie czytałem żadnych licznych ostatnio wypowiedzi Artura Domosławskiego i nie znam jego intencji, ale ze zdziwieniem odnotowuję, że dziennikarz „Gazety Wyborczej” obnażył jednego z guru tego środowiska. I napisał po prostu prawdę. Jaki Kapuściński naprawdę był i jak naprawdę pisał.

I zatrzęsło się. Wielu dyskutantów nie raczyło po prostu zrozumieć, że wiele historii Kapuściński – jak napisał Domosławski – po prostu wymyślił, a skupili się na krytyce dziennikarza, że podobno podstępnie wdał się w łaski wdowy nie mówiąc, że pisze o jej mężu i że ją oszukał.. A to jest, drodzy Państwo, pierdzielenie.
 
Kapuściński dokonywał „literackiej kreacji”, jak to ujmują jedni, albo po prostu kłamał i przeinaczał. Piszą o tym wprost ci dziennikarze „Gazety Wyborczej”, którzy popierają Domosławskiego. Kilka historii:
 
W „Hebanie” Kapuściński pisze o „wielkich, spasionych rybach”, które żywiły się ciałami ofiar ugandyjskiego dyktatora. A tymczasem „W latach 50. Brytyjczycy wpuścili do Jeziora Wiktorii okonia nilowego, który nie miał naturalnych wrogów i rozrósł się do niebywałych rozmiarów, zjadając mniejsze rybki…”.
 
W „Cesarzu” Kapuściński pisze o niepiśmiennym monarsze Etiopii, który miał jedynego jezuickiego nauczyciela, który niczego go nie nauczył. Tymczasem „Hajle Sellasje miał kilku nauczycieli, w tym dwóch kapucynów, ale ani jednego jezuity; czytał po amharsku, francusku i angielsku i sam pisywał polecenia i rozkazy”.
 
Kapuściński twierdził, że poznał Che Guevarę, choć „…przyjechał do Boliwii po[jego] śmierci…” (cytaty za Adamem Leszczyńskim, GW 27-28 lutego 2010).
 
Obrońcy Kapuścińskiego reagują histerycznie. Jedni nazywają to „ojcobójstwem”, inni zarzucają, że książka o Kapuścińskim redukuje „złożonego człowieka do kilku słabości”. Że historycy się też mylą. I że w literaturze są możliwe ubarwienia. Jednak z tego, co pamiętam, Kapuściński został uznany za „króla reportażu”, a tam jak wiadomo nie ma miejsca na dowolności.
 
Rozpaczliwa obrona Kapuścińskiego nie dziwi. To kolejny monument, który pęka. Tak było ze Szczypiorskim, Grassem i innymi. Teraz kolej przyszła na Ryszarda Kapuścińskiego. Nie mam żadnej satysfakcji, że autorytet Kapuścińskiego się rozpada i szczerze współczuję jego wyznawcom. Morał z tej historii jest taki, że nie ma sensu sztucznie dymać autorytetu osób, które miały pokręcony życiorys. Wszak i zwolennicy Kapuścińskiego wiedzieli o jego niejasnych fragmentach życia.
 
Jest jeszcze jedna możliwość – jeśli to Domosławski się myli. I jeśli mu to udowodnią …
 
 
 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (8)

Inne tematy w dziale Polityka