Informacja, że rozpoczęcie budowy gazociągu NordStream na dnie Bałtycku przesunie się o kilka tygodni (?) nie napawa niestety radością. Nie napawa, bo sprawa jego budowy jest już - niestety - przesądzona.
Piszę o tym z tym większym żalem, że kilka lat temu osobiście zangażowałem się w wykazanie jego szkodliwości - akurat w wymiarze środowiskowym. NordStream jest jednak przykładem inwestycji szkodliwej dla Polski pod względem ekologicznym, ale i ekonomicznym, politycznym i gospodarczym.
Petycja, jaką składałem w 2006r. na ręce Marcina Libickiego, ówczesnego przewodniczącego Komisji Petycji Parlamentu Europejskiego wskazywała na kilka podstawowych zagrożeń środowiskowych.
Morze Bałtyckie jest akwenem zamkniętym, o małym procencie wymiany wód, bardzo wrażliwym na zanieczyszczenia. Bałtyk posiada status wrażliwego obszaru morskiego.
Najkrócej mówiąc, Bałtyk można scharakteryzować jako akwen płytki i prawie odcięty od oceanów, posiadające unikalne i wrażliwe ekosystemy, akwen bardzo wrażliwy na wszystkie rodzaje zanieczyszczeń, morze otoczone przez wiele dużych miast i regionów charakteryzujących się intensyfikacją rolnictwa i wysokim uprzemysłowieniem oraz jako jeden z najczęściej uczęszczanych szlaków żeglownych.
Unikatowość Morza Bałtyckiego pod kątem zagadnień środowiska potwierdziły kraje nadbałtyckie skupione w HELCOM, pracując nad Bałtyckim Planem Działań, na rzecz ochrony wód Bałtyku.
Uznano w nim, że kluczowymi zagadnieniami zaangażowania są zagadnienia:
- zapobiegania eutrofizacji,
- ograniczenia dopływu substancji niebezpiecznych,
- zapewnienia przyjaznego dla środowiska transportu morskiego,
- oraz ochrona bioróżnorodności.
Mając na uwadze powyższe, jak również wiele wątpliwości, jakie m.in. sformułował polski Minister Środowiska w piśmie do Szwedzkiej Agencji Ochrony Środowiska – uznałem, że omawiana inwestycja stwarza realne zagrożenie dla środowiska przyrodniczego Bałtyku, o konsekwencjach wykraczających poza linię przebiegu rurociągu i poza obszary bezpośredniej inwestycji.
W związku z tym, że inwestycja ma być prowadzona po dnie Bałtyku, stwarza realne zagrożenie wzruszenia dennych pokładów zanieczyszczeń osadzonych tam od lat i uaktywnienia zanieczyszczeń chemicznych zalegających tam choćby po ostatniej wojnie światowej.
Mówił o tym uznany polski ekspert, absolwent Akademii Sztabu Generalnego, specjalista od zagadnień obrony przeciwchemicznej, kmdr dr inż. Tadeusz Kasperek; pokazują to też oficjalne dokumenty spółki Nord Stream, realizatora inwestycji.
Innym zagrożeniem jest ryzyko zmian przyrodniczych następujących w nadmorskich obszarach przybrzeżnych – zmian florystycznych i faunistycznych będących ich konsekwencją. Przebieg rurociągu narusza też ważne obszary ochrony przyrody, w tym europejskiej sieci Natura 2000. Skoro Komisja Europejska tak mocno zaangażowała się w obronę polskiej doliny Rospudy, trudno mi uwierzyć w to, by zgodziła się na gorszy ze środowiskowego punktu widzenia gazociąg po dnie Bałtyku.
Eksploatacja gazociągu o takim charakterze stwarza ciągłe zagrożenie – nawet przy założeniu stałego monitoringu – awarią przemysłową, której skutki dla środowiska są nie do ogarnięcia i nie do wyobrażenia w obecnej chwili.
Wiemy już dzisiaj, że krajami, na środowisko których będzie oddziaływał gazociąg, to: Rosja, Niemcy, Finlandia, Szwecja, Dania, Estonia, Łotwa, Litwa i Polska.
To zaledwie kilka problemów, mogących wystąpić w wypadku realizacji tej inwestycji. Konsekwencje środowiskowe nie ograniczają się do obszaru jednego kraju, ale kilku państw i ich stref przybrzeżnych leżących na szlaku projektowanego gazociągu.
W związku tym zwróciłem się do Komisji Petycji i za ich pośrednictwem do Komisji Europejskiej z kilkoma pytaniami i wnioskami:
- jakie dotąd działania (badania) z obszaru ochrony środowiska podjęła Komisja Europejska w sprawie projektu budowy rurociągu?
- czy Komisja Europejska planuje opracowanie studium oceny oddziaływania na środowisko tej inwestycji i na jakim etapie i komu chce powierzyć jego wykonanie?
- jakie działania Komisja podejmie w przypadku stwierdzenia zagrożenia dla środowiska tej inwestycji?
- jaki harmonogram badań i analiz środowiskowych planuje Komisja na etapie projektowania inwestycji?
- w jaki sposób Komisja chce traktować opinie niezależnych instytutów i ośrodków badawczych w tej sprawie?
- jaką politykę informacyjną w tej sprawie planuje Komisja?
Wnioskowałem:
- by analizy środowiskowe, oceny oddziaływania na środowisko prowadziły, obok instytucji Unii Europejskiej, środowiskowe instytucje i agencje z krajów objętych linią przebiegu rurociągu;
- by w procesie ocen uczestniczyły niezależne, pozarządowe ośrodki ekologiczne;
- by utworzyć specjalny serwer informacyjny poświęcony temu projektowi i by wszelkie analizy, opinie, badania, studia były na nim zamieszczane;
- by Komisja opracowała i przyjęła szczegółowy harmonogram i scenariusz prac związanych z problematyką ochrony środowiska (z wariantem braku zgody na realizację inwestycji włącznie).
Szło bardzo dobrze – Komisja Petycji uznała petycję „za zasadną”, a więc nadała jej rangę sprawy, którą będzie się zajmować. Osobiste zaangażowanie posła Libickiego doprowadziło do tego, że cały Parlament Europejski przyjął niezwykle krytyczną rezolucję wzywającą Komisję Europejską do wnikliwego zajęcia się problemem – do zatrzymania inwestycji włącznie.
Była radość, wręcz euforia…. Potem już było coraz gorzej. Komisja zaczęła robić dziwne uniki, przyjmowała wydziwione interpretacje zapisów rezolucji. Poprzedni komisarz środowiska Stavros Dimas ogłaszał dziwne usprawiedliwienia dla inwestycji – rzekomo NordStream miał się przyczynić do … zmniejszenia emisji CO2.
W Polsce Jarosław Kaczyński wyrzucił z PiS posła Marcina Libickiego pod pretekstem bardzo słabych zarzutów o agenturalnej przeszłości – żadna instytucja śledcza i sądowa nie potwierdziła tego, a sam Libicki wygrał proces lustracyjny – i sądzę, że przez to osłabił naciski PE na Komisję w tej sprawie, bo poseł Libicki by sobie tego nie odpuścił.
Francja i jej kluczowe firmy energetyczne zgłosiły się jako te, które są zainteresowane finansowaniem NordStreamu. Szwecja i inne kraje nadbałtyckie (wystraszone?) ogłosiły zgodę na prowadzenie inwestycji w ich strefach ekonomicznych, a Polsce przyszło się prosić (!) o większe zagłębienie rury na wysokości toru wodnego Świnoujście, by mogły wpływać tam większe statki – również te, które w przyszłości będą zasilały polską stację LNG w świnoujskim porcie.
Zapewnienia ministra Radka Sikorskiego o polskim sukcesie – doprowadzenia do głębszego zakopania rury – tak naprawdę nie mają dotąd żadnego potwierdzenia w rzeczywistości. I ten oto sposób Polska nie będzie pewna do końca, czy rura będzie zakopana, czy nie. Rosja i deklarujący wielką miłość do Polski rząd Niemiec doprowadziły, do tego, że Polska będzie co chwila przypominała swoje prośby, a Niemcy dla przykładu będą się „godziły” na kilka spraw za cenę rezygnacji z polskich opcji w innych sprawach.
Z tych kilku powodów uważam, że NordStream jest oznaką polskiej porażki dyplomatycznej i gospodarczej.
Inne tematy w dziale Polityka