Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski
61
BLOG

Tragedia w Smoleńsku. Politycy i dziennikarze.

Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski Polityka Obserwuj notkę 2

Mijają kolejne dni od katastrofy pod Smoleńskiem. Przybywa refleksji. Przyznam, że bardzo zdziwili mnie politycy. Zaskoczyli bardzo pozytywnie. Po raz pierwszy chyba potrafili mówić o swoich oponentach dobrze. I robili to bez specjalnego przymusu.

Szczere i pełne żalu wypowiedzi zdziwiły z pewnością wielu. Tym bardziej, że z tych licznych wypowiedzi biła po raz pierwszy szczerość. I autentyczne przygnębienie. Oto Marek Jurek, który mógł by mieć do braci Kaczyńskich uzasadnione polityczne pretensje, tym razem mówił szczerze z uznaniem o państwowej postawie prezydenta Kaczyńskiego. Oto Józef Oleksy mówił o ludziach z nie swojej formacji nie jako o „przyjaciołach”, a jako „serdecznych kolegach”, co brzmiało zdecydowanie bardziej autentycznie.
 
Autentycznie wzruszony Michał Kamiński wspominał przeżycia nie tylko z prezydentem Kaczyńskim, któremu rzeczywiście poświęcił ogrom swojego politycznego życia, lecz także ciepło wypowiadał się o SLDowskich politykach, których spotkał na swojej politycznej drodze.
 
To wszystko jest i autentyczne i przejmujące. Szczere. Prawdziwe.
 
W zupełnej sprzeczności postrzegam dziennikarzy. Niektórzy wręcz mnie zawiedli. Świat mediów wielokrotnie krytykował polityków za różne złe decyzje i złe słowa. Tym razem krytyka należy się (niektórym) dziennikarzom.
 
Poraża fala pustych słów. Niektórzy dziennikarze paplają tylko po to, by paplać. Nie ma w tym żadnej głębokiej myśli. Głupie pytania w rodzaju: co pan czuł, gdy dowiedział się pan o tragedii? trącą niesamowitą naiwnością i bezsensownością. Bo co innego, jak żal, smutek, rozpacz, zadumę, mogą czuć rozmówcy?
 
Pamiętacie Państwo ten ogromny zgrzyt podczas konferencji marszałka Komorowskiego, który oddawał hołd poległym? Pamiętacie to prymitywne zachowanie jednego z dziennikarzy i to niezwykle niestosowne w tym miejscu i czasie pytanie: panie marszałku, kiedy wybory?
 
A jak ocenić przepychanki polskich dziennikarzy pod lotniskiem w Smoleńsku z rosyjskim OMONem, kiedy to z wielką obłudą jedna z dziennikarek krzyczała na żołnierzy, by ją wpuścili, bo tam leżą nasi i „nasi” chcą wiedzieć co się z nimi stało? Umówmy się, nie informacji ta pani tam by poszukiwała, a czystej sensacji. A ci „nasi”, na których się powoływała, czyli my Polacy siedzący przed telewizorami, zapewne nie życzyli by sobie takiej relacji.
 
Taka tragedia nie zdarzyła się dotąd nigdy. Może potrzeba tu więcej wyważenia, albo zwykłej ciszy?
 
 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka