Wybory (prawie) za nami. Dobiega końca kampania wyborcza przed pierwszą turą wyborów prezydenckich. Kampania zaskakująco niemrawa, ale w ostatnich dniach - za przyczyną takich egzemplarzy jak Janusz Palikot - nabierająca ponownie brudnego koloru.
Dwa dni ciszy wyborczej to dla polityków koszmar. Kandydujący - zwłaszcza ci, mający szanse na II turę - nerwowo będą oczekiwać na wyniki wyborów i obmyślać swe wypowiedzi zależnie od wariantów sytuacji. Inni politycy nie goszcząc przez te dwa dni w mediach, będą usychali, no bo też nikt ich o zdanie nie będzie pytał.
Z drugiej strony, te dwa dni ciszy to odetchnięcie dla tych, którym polityka nie odpowiada, a zwłaszcza styl jej uprawiania. I dla tych, którzy - podobnie jak w przypadku reklam - uciekali na inne kanały, gdy pojawiały się "bloki wyborcze".
Z jeszcze innej strony, cisza wyborcza to koszmar dla dziennikarzy, którzy polityką żyją i z polityki żyją. Co nagrać? Co pokazać? Stają przed straszliwą pustką - tyle by pokazali, tyle by nagrali, a tu nic ... Nie mogą ...
Cisza wyborcza z jednej strony uspokaja, odrywa od polityki, daje od niej odpocząć, ale z drugiej strony uświadamia nam, jak mocno nasze życie jest nią przepełnione. Wielokrotnie zapewne złapaliśmy się na myśli: jakie nudy pokazują w kanałach informacyjnych.
Istotnie, polityka - jak tlen - przepełnia nasze życie i nadaje mu w wielu wypadkach decydujący ton: mówi się o niej w pracy, na spotkaniach, jest tematem żartów, poważnych analiz i amatorskich opinii u cioci na imieninach.
Jednak warto chyba, choć na dwa dni, się od niej oderwać i zapomnieć. Życzę zatem odpoczynku od polityki w te dwa dni weekendowej ciszy wyborczej. I zachęcam do zwrócenia uwagi na inne walory życia. Politykę jeszcze zdążymy polubić / znienawidzić * (*niewłaściwe skreślić) przed drugą turą.
Inne tematy w dziale Polityka