Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski
85
BLOG

Będę szczery w sprawie krzyża

Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski Polityka Obserwuj notkę 12

Będę szczery w sprawie krzyża. Nie powinien stać przed Pałacem Prezydenckim. Jest kilka miejsc, znacznie lepszych niż to na Krakowskim Przedmieściu.

Dyskusja o obecności krzyża postawionego przez Pałacem Prezydenckim po katastrofie smoleńskiej jest klasyczną zaczepką organizowaną przez kilku radykalnych polityków, chcących zaskarbić sobie przychylność „twardego” elektoratu. Jest reakcją rozgoryczenia z powodu przegranych przez Jarosława Kaczyńskiego wyborów i próbą odwrócenia uwagi od innych problemów. Tak odbieram tę narastającą dyskusję w Polsce.
 
Dyskusję zupełnie niepotrzebną, bo niepotrzebnie jątrzącą i niepotrzebnie wynoszącą do niebotycznych rozmiarów w gruncie rzeczy mały problem. Zaraz wyjaśnię co po tym stwierdzeniem rozumiem.
 
Obecność krzyża pod Pałacem Prezydenckim związana była z żałobą narodową. Pod krzyżem – symbolicznie prezentującym zmarłego Lecha Kaczyńskiego, jego żonę, ale też i wszystkich zmarłych w tej tragedii ofiar – stawiane były znicze, kładziono kwiaty i prowadzono modlitwy. Ten okres się zakończył, więc czas pomyśleć nad zmianą miejsca jego posadowienia. Lepszego pod kątem pamięci zmarłego prezydenta Kaczyńskiego.
 
Takich miejsc jest wiele – a to kościoły, w których szczególnie oddawano cześć pamięci prezydenta, a to Świątynia Opatrzności, której budowie Lech Kaczyński był życzliwy. To w końcu może być Wawel, gdzie spoczął prezydent ze swoją małżonką, czy chociażby … Smoleńsk, gdzie do tragedii doszło. Wszak nawet miejsca wypadków drogowych są znaczone krzyżami w miejscach, gdzie ginęli ludzie.
 
Dyskusja o obecności krzyża po pałacem prezydenckim jest dyskusją zastępczą, bo niepotrzebnie robi problem z niczego – tu nie chodzi o wyrzucenie krzyża, czy jego ukrycie, ale o przeniesienie w inne godne miejsce. Nie mamy tu do czynienia z eliminacją obecności krzyża w przestrzeni publicznej, a jedynie próbą znalezienia jemu miejsca, w którym będzie można spokojnie oddawać cześć zmarłemu prezydentowi.
 
Zaczepki polityków PiS, którzy obecność prezydenckiego krzyża próbują porównać do tego na Giewoncie – postawionego na pamiątkę przełomu XIX i XX wieku – to niepotrzebne i bezsensowne zaostrzanie sporu. Przyszło mi zgodzić się – co czynię pierwszy raz od dawna – ze Stefanem Niesiołowskim, który mówi o politykach PiS-u, że chcą przy pomocy tragedii smoleńskiej przypomnieć o sobie i prowadzić walkę polityczną … Niestety ma w tym sporo racji.
 
Zaczynam podejrzewać, że politycy PiS traktują sprawy religii, tylko i wyłącznie w kategorii pretekstu do zaostrzania kursu swojej polityki. Robią to agresywnie. I wymachują krzyżem, co denerwuje nawet konserwatywnych wyborców. Mówiąc zresztą szczerze, PiS musi dziś określić, czy bardziej chce być katolicki, czy bardziej centrowy (nawet z tendencją do zawarcia sojuszu z SLD) – nie da się bowiem tych dwóch opcji pogodzić.
 
Beznadziejnie zachowuje się kuria warszawska, która swoim niezdecydowaniem i typowym kurialnym dialogiem wywołuje irytację jednych i drugich: zwolenników i przeciwników obecności krzyża pod Pałacem.
 
Zadania nie ułatwia sobie prezydent–elekt, który wybrał chyba najgorszy moment na prowadzenie takich dyskusji – właśnie przed zaprzysiężeniem. Zresztą słoniowata delikatność prezydenta Komorowskiego po raz kolejny udowadnia tezę, że jeśli ktoś nie poprawi mu wizerunku, to co decyzja, to będzie głośny komentarz. Nie tylko ze strony opozycji.
 
Żeby nie było wątpliwości – absolutnie nie przeszkadza mi krzyż z klasach i w urzędach (sale rad gmin), nie zgadzałem się (protestowałem wręcz) z żydowską nagonką zmierzającą do przeniesienia krzyża spod oświęcimskiego płotu. W tym, warszawskim, przypadku proszę polityków o wygaszenie emocji, bo bardzo szybko doprowadzą do profanacji krzyża. A i PO, i PiS to podobno chrześcijańskie ugrupowania…
 
 
 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (12)

Inne tematy w dziale Polityka