Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski
80
BLOG

Kulturalna polityczna tarcza

Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski Polityka Obserwuj notkę 0

OFF Festival został przeniesiony z Mysłowic do Katowic z powodów politycznych. Jeśli dobrze zrozumiałem Artura Rojka z Myslovitz, organizacja mysłowickiego festiwalu stanęła w pewnym momencie pod znakiem zapytania z powodu politycznego sporu pomiędzy prezydentem miasta a radnymi.

Nie jest to jedyny taki przykład w Polsce. Camerimage w Łodzi, czy Rock In Rio w Poznaniu też stały się sprawami politycznymi. Nie wiedzieć dlaczego, zawsze w tle pojawiał się konflikt pomiędzy prezydentami a radnymi.
 
Wyjaśnienie może być proste: zbliżające się wybory samorządowe prowokują do wyrazistych kłótni, bo każda ze stron w swoim mniemaniu w ten sposób zapewnia sobie poparcie swoich elektoratów.
 
Zazwyczaj jest tak – choć nie znam szczegółów sporu w Łodzi czy w Mysłowicach – że prezydent broni organizacji takiej imprezy tłumacząc (słusznie zresztą), że jej organizacja przydaje miastu rozgłosu i promuje je, a radni wchodząc w ferwor kampanii wyborczej przyoblekają się w szaty troskliwych ojców miasta, zarzucając włodarzom miast marnowanie publicznego grosza. I proponują „lepsze” rozwiązania: budowę boisk, wsparcie samotnych matek, dofinansowanie domów pomocy społecznej.
 
W Poznaniu było dość podobnie. Młody wiceprezydent miasta (wybrany po tragicznej śmierci swojego następny) chciał zabłysnąć ciekawym pomysłem i zaproponował organizację znanego w pewnych kręgach festiwalu Rock in Rio. Tu też pojawiały się argumenty promowania miasta, zapełnienia dziur w ofercie kulturowej rodzimych twórców ciekawą cykliczną imprezą. Tu też jednak pojawiały się argumenty „społeczne” radnych – jeden z nich przeliczył nawet pieniądze przeznaczane na festiwal na ileś tam … Orlików.
 
„Wojna o kulturę” zawsze jest nieco obłudna. Zazwyczaj wybucha w trakcie kampanii wyborczej i zazwyczaj używana jest retoryka społeczna. Byłaby ona bardziej wiarygodna, gdyby problemami bezdomnych, samotnych, chorych i opuszczonych ci radni, którzy w ich obronie krzyczą przy takich okazjach najwięcej, zajmowali się regularnie całą kadencję.
 
Kultura nigdy nie była dominującym elementem działalności żadnego samorządu. Zawsze traktuje się ją „przy okazji”, jako dobry element promowania siebie. Potrzeby kulturowe społeczności zawsze będą przegrywały z potrzebami socjalnymi – kulturą się da się przecież nakarmić dzieci i zapewnić im schronienia pod dachem. Tego od kultury zresztą nikt nie oczekuje. Tak, jak bezdomni i biedni nie zgłaszają pretensji do organizacji takich wydarzeń w miastach. Kulturze – jak i sprawom społecznym – potrzebna jest stabilizacja. A więc zapewnienie stabilnych warunków realizacji projektów kulturowych. Wówczas ten wzgardzany obszar ma szansę na rozwój.
 
Nie znam efektów przeniesienia OFF Festivalu z Mysłowic do Katowic – domyślam się, że stracił pewną magię (miejsca, klimatu, otoczenia), ale zyskał rozmach i szansę na powiększenie swego potencjału. Nie znam też opinii głównego sprawcy OFF Festiwalu, Artura Rojka. Myślę jednak, że tegoroczny wyjazd festiwalu z Mysłowic powinien przede wszystkim dać do myślenia lokalnym politykom – oni bowiem stracili najwięcej.
 
Jeśli zaś nie wiedzą, co stracili, niech się wybiorą chociażby do Jarocina i posłuchają, ile korzyści miastu dała współpraca rady i burmistrza, samorządu jarocińskiego z organizatorami Festiwalu w Jarocinie. Tam wszystko zagrało znakomicie – na chwałę Jarocina i radość przyjezdnych.
 
 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka