Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski
28
BLOG

Politycy nie są lepsi

Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski Polityka Obserwuj notkę 0

Atak na demokratycznie wybrany parlament jest atakiem na społeczeństwo – taką zaskakującą myśl ogłosił Stefan Niesiołowski w jednym z majowych wydań Gazety Wyborczej. W tekście pod znamiennym tytulem: Czy istnieją lepsi politycy?

Opinia taka wypowiedziana przez teoretyka polityki brzmiałaby zapewne inaczej, w ustach wicemarszałka Sejmu brzmi – delikatnie mówiąc – wielce żartobliwie. Stefan Niesiołowski z niepokojem obserwuje narastającą agresję wielu opiniotwórczych środowisk i lamentuje nad traktowaniem polityki jako wyboru mniejszego zła, albo wyboru pozornego: To patrzenie na politykę z trudnym do zrozumienia dyletanctwem, niezrozumieniem podstawowych mechanizmów demokracji. Twierdzi, że obraz polskiego parlamentaryzmu jako niezdolnego do rozwiązywania politycznych, ekonomicznych i społecznych problemów kraju nie jest prawdziwy. Podobnie jak obraz parlamentu zdegenerowanego i opanowanego przez ludzi myślących wyłącznie o osobistych korzyściach, niezdolnych do głębszej refleksji nad Polską.
 
Bardzo odważnym akordem tego politycznego narzekania jest teza, że ustawiczne lżenie, ośmieszanie, i poniżanie parlamentu jest jednym z czynników prowadzących do niskiej frekwencji wyborczej, a także do odchodzenia od polityki wielu ludzi wybitnych i utalentowanych. Przyczynia się w konsekwencji do osłabienia demokracji i Polski.
 
Stefan Niesiołowski jest uznawany za jednego z największych pieniaczy polskiej sceny politycznej. Obok Janusza Palikota, Joachima Brudzińskiego i im podobnych, nie jest nawet „kontrowersyjny” – jest po prostu zapalczywy, agresywny i właśnie pieniacki. Jakże cynicznie więc brzmią słowa troski o obniżającą się jakość polskiej polityki: Poziom prowadzonej w mediach debaty systematycznie się obniża. Coraz mniej jest interesujących tekstów politycznych wypieranych przez powierzchowne ataki, złośliwości i napuszczania polityków na siebie.
 
Oczywiście winą za ten stan rzeczy Pan Marszałek obarcza „propisowskich” publicystów, takich jak: Sakiewicz, Wildstein, Lisicki, Karnowski, Janecki, Pospieszalski. On sam nie ma sobie nic do zarzucenia. Wszystko u niego jest w najlepszym porządku.
 
Stefan Niesiołowski doskonale posiadł cechę widzenia własnych grzechów u innych. Atakuje za „złośliwość”, „powierzchowne ataki”, napuszczanie polityków” tak jakby w ogóle nie uczestniczył w tym procederze. Ta opinie, jak i cała retoryka Niesiołowskiego, są żałosne. Nie wiadomo właściwie jakich argumentów trzeba by użyć, by Stefanowi Niesiołowskiemu wytłumaczyć, że doskonale wpisuje się w cechy, które piętnuje i atakuje.
 
Co gorsza, również on ma swój poważny udział z paskudzeniu polityki. I obniżaniu jej jakości. Niestety. Marnej jakości jest pocieszenie, że wicemarszałek nie odstaje generalnie od polskiej klasy politycznej.
 
Problem w tym, że uwagi kierowane pod jego adresem ze strony innych polityków będzie uznawał za „pisowski atak”, a kierowane ze strony wyborców, jako głos nierozgarniętego motłochu.
 
Postrzeganie polskiej polityki przez samych polityków to w ogóle poważny problem – oni w ogóle nie widzą tego, co czynią, a przynajmniej nie odbierają tych postaw tak wyraźnie, jak powinni. Posłanka Małgorzata Kidawa-Błońska, rzecznik sztabu Bronisława Komorowskiego w trakcie kampanii prezydenckiej, broniła posła Palikota mówiąc, że ten zawsze zachowywał się przyzwoicie ..., a jego agresję na blogu i wypowiedzi dla mediów uznawała za oddzielną sprawę. Stefanowi Niesiołowskiemu przypisuje taki temperamentzapewniając, że swojego przeciwnika wręcz ratowałby, pomagałby mu. Zrobiłby dla niego wszystko. Prof. Bartoszewskiego obrzucającego ostatnio coraz częściej różnymi inwektywami określa, jako osobę, która mówi bardzo barwnym językiem, używa zaskakujących, oryginalnych porównań … (Rz, 22-23 maja 2010). Z kolei słowa Sławomira Nowaka o Jarosławie Kaczyńskim (kandydat specjalnej troski) uznała tylko za szybką, niepotrzebną wypowiedź. Czyli zawsze znajdzie się jakieś wytłumaczenie, zawsze jakieś usprawiedliwienie dla dość odważnych zachowań.
 
Obraz polskiej polityki nie jest przyjemny. Wdarło się do niej zdziczenie postaw i poglądów, język się niepotrzebnie radykalizuje i obraża przeciwników. Agresja i nienawiść to nie domena PO. Coraz bardziej swe poglądy radykalizuje i podlewa sosem niezwykłej agresji PiS, ale i SLD i inne formacje.
 
Politycy narzekają na dziczenie obyczajów, jednak sami w tym dziczeniu mają swój pokaźny udział.. Oburzają się na obraźliwe słowa, ale w odpowiedzi chętnie używają takich samych złych słów i gestów. Nie widzą, że sieją wiatr w społeczeństwie, które również mocno zaczyna się radykalizować w swych poglądach. „Walka o krzyż” z jej agresywną retoryką – już po obu stronach – jest tylko namiastką tego, co w społeczeństwie zaczyna się dziać. Ludzie o polityce nie potrafią już mówić spokojnie. A nie są to dyskusje ideowe, a prostackie wykrzykiwania.
 
Polska polityka zaczyna objawiać cechy choroby. I to mocno zaraźliwej.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka