Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski
190
BLOG

Wyraźmy głośno naszą dezaprobatę

Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski Polityka Obserwuj notkę 42

Politycy dużo energii ostatnio wkładają w pogłębianie podziałów politycznych w społeczeństwie. Coraz więcej czasu zajmuje im udowadnianie, jacy to źli są ich oponenci. A Polacy, głupole, wierzą im i coraz częściej stają „politycznym mięsem armatnim”.

Najdobitniej pokazały to obchody 30-lecia „Solidarności”. Politycy nie uszanowali ideałów Sierpnia, ludzi, idei i symboliki. Atakowali siebie bez pardonu. Co gorsza, robili to politycy, którzy jeszcze 30, ba, 20 lat temu (niekiedy i mniej) tę „Solidarność” tworzyli i walczyli o wolność i niepodległość.
 
Nie miało wówczas znaczenia kto konserwatysta, socjalista, chadek, liberał. „Solidarność” to matka wszystkich poważnych nurtów politycznych współczesnej Polski. Wartością „Solidarności” była jej wielonurtowość. Ta wartość została teraz zakwestionowana.
 
Smutek ogarniał, gdy kłótliwe obchody powstania „Solidarności” komentowali politycy ugrupowań, które utworzyły środowiska zwalczające „Solidarność” w latach 80., które swoją tożsamość budowały (budują) na anty-Solidarności. I którzy wielokrotnie mieli rację.
 
Politycy toczący bezsensowne wojenki, z których nic nie wynika (bo co?), włączają do nich coraz to większe rzesze społeczeństwa. Niesamowicie brzmią autentyczne historyczne opowieści, jak to kłótnie polityczne dzielą rodziny. Że przez komentowanie polityki niejedna impreza rodzinna się rozpadła, że ludzie przestają do siebie się odzywać. W imię czego?!
 
Dziwię się więc coraz bardziej narodowi (a więc i sobie) jak łatwo daje się wprowadzać na pole minowe, jak łatwo wierzy politykom, że walczą o Polskę, o nasze dobro, o polską przyszłość… Jak łatwo dajemy się napuszczać, jeden na drugiego. Jak łatwo, jak charty, dajemy się zagryzać, pluć i szczekać. A tak naprawdę dajemy się wmanewrowywać w ICH wojenki, w ICH kłótnie. W imię czego?! Na pewno nie w imię Polski, jej i naszego dobra …
 
Zbyt łatwo stajemy się „mięsem armatnim”, które politycy wykorzystują w swoich walkach – wszak gniew lub poparcie społeczne uzasadnia ich polityczne wojenki (w ich mniemaniu). Gdyby nie mieli poparcia, nie byłoby uzasadnienia dla tych wszystkich żenujących sporów i kłótni.
 
Czy naprawdę nie widzimy ile w tym całym cyrku pozorów, umizgiwania się tylko po to, by zagwarantować im miejsca w parlamencie? Ale razy mieliśmy poczucie, że nasze sprawy były dla nich istotne w trakcie kampanii, ale jednocześnie po kampanii tracili dla nich zainteresowanie?
 
Popatrzmy na siebie, na te nasze kłótnie na dole. Wielokrotnie nie jesteśmy w stanie pracować nad jakąś sprawą, bo „ten jest z PO”, a „tamten z PiS”. Kłótnie warszawskie wielokrotnie blokują rozwiązywanie problemów lokalnych, w imię sporów partyjnych toczonych w Sejmie – sam kilka lat temu byłem instruowany telefonem z Warszawy, co mogę, a czego nie w pracy w Radzie Miasta.
 
Popatrzmy na siebie, na to jak się zachowujemy wobec siebie, bo „ten z PiS”, „tamten z PO”. Dajemy się prowadzić jak – za przeproszeniem – osły w tej osobliwej wymianie ciosów. Ile przyjaźni zakończyliśmy, ile znajomości zerwaliśmy, bo „ten z PO”, a „tamten z PiS”? Stajemy się karykaturami obywateli i ludzi: dajemy się nabierać na wojny i nic nie umiemy robić bez wyraźnych wskazówek partyjnych wodzów.
 
Co gorsza, pozwalamy wchodzić z tymi kłótniami na obszary wolne dotąd od wojen partyjnych. Oddajemy różne pola obywatelskiej aktywności na żer politycznych kłótni. W imię czego?!
 
Jakże niebezpieczne zabrzmiały kłótnie o „Solidarność” podczas tych obchodów … Politycy kłócili się kto jest „tą prawdziwą Solidarnością”. Ścigali się, kto więcej dla niech i dla Polski zrobił. Ale hola hola, czy nie było tak, że wszyscy o nią walczyli? Takie samo znaczenie ma walka podejmowana przez Lecha Wałęsę i Lecha Kaczyńskiego, jak i tej kobiety w ciąży, prowadzonej pod karabinem w dzień stanu wojennego przez środek jednego z wielkopolskich miasteczek. Każdy człowiek, powtarzam: każdy, zaangażowany w „Solidarność” robił dla niej dużo. Skąd zatem te kłótnie na zjeździe, skąd zatem nasze przyzwolenie na te uwłaczające spory?
 
Co się z nami stało, że tak bezwiednie dajemy sobie odbierać nasze symbole politykom, tylko po to, by zrobili sobie z nich użytek dla ich wojenek??? Co się stało z wieloma zacnymi obywatelami, którzy pokornie rezygnują z kolejnych przedsięwzięć tylko dlatego, że „ten jest z PiS” a „tamten z PO”?
 
Czy nie czas na to, by wreszcie powiedzieć co niektórym aktorom polskiej sceny politycznej: wara!? Czy nie czas na nową „Solidarność”, by bronić dorobku polskiej niepodległości i wolności? Czy nie czas na to, by nowa „Solidarność” zakrzyknęła mocnym głosem: tu jest Polska! To są nasze sprawy!? By krzyknęła: chodźcie z nami, robimy wspaniałe rzeczy!? By powiedziała: nie interesuje nas skąd przychodzisz, ale to co chcesz z nami realizować!?
 
Zostawmy polityków z ich kłótniami, odwróćmy się od nich plecami i krzyknijmy im: wasza wojna, wasza sprawa!
 
Miejmy siłę i determinację głośno wyrazić naszą dezaprobatę wobec tego nakręcającego się szaleństwa politycznych kłótni …

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (42)

Inne tematy w dziale Polityka