Szwecja zaniepokojona wzmagającą się współpracą wojskową Francji i Rosji zaproponowała Polsce sojusz militarny. Sprzedaż dwóch mistrali, nowoczesnych okrętów wojennych, przez Francję rosyjskiej armii okazała się kroplą, która przelała czarę szwedzkiej goryczy.
Okolicznością równie niepokojącą, co kontakty wojskowe Rosji i Francji, wydaje się brak bardzo wyraźnego odzewu ze strony Polski. Mam świadomość, że po raz pierwszy wypowiadam się w sprawach polityki zagranicznej i może gesty, które Polska wykonała wobec Szwecji w języku dyplomatycznym wystarczą – nie jestem w tej dziedzinie specjalistą. Może istnieją powody, dla których Polska nie reagowała tak jak oczekiwałaby tego tzw. opinia publiczna. Jednak kilka analiz, które czytałem w tej sprawie, potwierdza niepokój takim (nie)postawieniem sprawy.
Nie wiem, co kieruje polską służbą dyplomatyczną, że milczy, ale myślę, że szwedzka propozycja winna być przez nas poważnie rozpatrzona. Mało tego, poszerzona o aspekty pozamilitarne. Istnieje bowiem całe spektrum zagadnień politycznych, gospodarczych i społecznych.
Szwecja, jak i Polska, leżące nad Bałtykiem powinny być motorem nowej polityki bałtyckiej. Kraje basenu Morza Bałtyckiego mają szansę przezwyciężyć swoistego rodzaju klątwę balansowania pomiędzy Wschodem a Zachodem i rozgrywania napięć pomiędzy Unią Europejską a Rosją. Może wówczas uda nam się wyrwać zaklętego kręgu „zagrożeń rosyjskich”, jak i „zagrożeń niemieckich” – będziemy mieli nowy punkt odniesienia.
Jak bardzo potrzebna jest współpraca międzypaństwowa między Polską i Szwecją pokazuje przykład Gazociągu Północnego – jej brak doprowadził do tego, że jest budowana inwestycja szkodliwa tak dla Polski, jak i dla Szwecji.
Współpraca bałtycka może być dla Polski nowym impulsem w rozwoju innowacyjnej gospodarki. Może być nowym impulsem dla rozwoju samorządności i nowych rozwiązań dla rozwoju regionalnego.
Współpraca bałtycka wzbogaciłaby zapewne polską ofertę w Unii Europejskiej – obok Partnerstwa Wschodniego opracowanie „partnerstwa północnego” w ramach UE, w oparciu o doświadczenia wszystkich państw nadbałtyckich, wydaje się niezwykle korzystne.
Bałtyk jako morze wewnętrzne UE wymaga nieco odmiennego traktowania od innych mórz, będących unijnymi granicami. Bałtyk jako morze zamknięte (bardzo powolny proces wymiany wód z oceanem) jest narażony na dewastację. Stąd niezwykła potrzeba bardzo ostrożnego traktowania jego zasobów. Ochrona środowiska morskiego, obok polityk morskich UE, czy inicjatyw Komisji Helsińskiej, wymaga zwartej i bardziej systematycznej współpracy międzypaństwowej.
Jak już zaznaczałem, nie jestem specjalistą od spraw polityki zagranicznej i politycznych problemów światowych i nie jestem w stanie w tej chwili sformułować bardziej szczegółowych analiz, ale mam też wrażenie, że mój głos nie jest jedynym w chórze oczekiwań pod adresem polskiej dyplomacji.
Inne tematy w dziale Polityka