Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski
305
BLOG

W bulu i nadzieji

Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski Polityka Obserwuj notkę 5

Prezydent łączy się w „bulu” i pozostaje w „nadzieji”, a prezes PiS chadza na „obiat” – najnowszą rozrywką polityków jest wypominanie sobie perfekcyjnej polszczyzny.

Mówiąc szczerze nie wiem, czy śmiać się, czy płakać nad tymi faktami – wiem jedno: gdyby mi się zdarzyło popełnić taki błąd na miejscu któregokolwiek z nich, przepraszałbym i szybko spaliłbym się ze wstydu. Politycy komentują swoje błędy z uśmiechem i od razu – co oczywiste – dogadują swoim przeciwnikom.
 
Nie chce mi się dywagować nad kondycją intelektualną polityków, bo sam mam braki (wiem, co potrafię, a czego nie). Słuchanie drwin dziennikarzy na ich temat też przyjmuję z dystansem, bo i im się zdarza „latać kurwą” i siadać przy „upierdolonym stole”. OK, też lubię sobie zakląć (i potrafię bluznąć niezłą wiązką), ale nie pretenduję do miana elity naszego kraju.
 
Ale nie o tym chciałem… Braki ortograficzne można tłumaczyć dysleksją, albo niedoczytaniem. To pierwsze niech tłumaczą lekarze, to drugie warte jest komentarza. Zestawię to z głośnymi raportami i artykułami nad czytelnictwem w Polsce. To, że nie czyta pół Polski już wiemy. Gorsze jest, że za czytanie nie bierze się klasa menedżerska, lekarska, prawnicza i polityczna właśnie. Jedna z gazet wręcz „radziła” politykom, by nie chwalili się, że czytają, bo może się zdarzyć – cytuję z pamięci – że „duża część ich elektoratu nie wie, jak wygląda książka”.
 
Skoro więc jest tak, że ponad połowa Polaków nie czyta (umówmy się, że przeglądanie albumów, w przeciwieństwie do autorów raportów, nie uznaję za czytanie), skoro nie czyta dwudziestoprocentowa część elity kraju (lekarze, prawnicy, menedżerowie, politycy), to nie ma się co dziwić, że popełniają błędy.
 
Za moich szkolnych czasów popełnianie błędów było wstydem, do którego nikt nie chciał się przyznawać, a jeśli je popełniał, to mocno nad sobą pracował. Dzisiaj jest to okazja do niewinnych żartów. Zero wstydu. Kiedyś nikt nie wpadł na pomysł, by chwalić się tym, że nie czyta. Dzisiaj zaczyna to być modne. Kto się głośniej chwali, że nie czyta jest – o zgrozo! – popularniejszy.
 
Niedawna mniejszość tych, którzy nie garnęli się nigdy do czytania próbuje u niedawnej większości wzbudzić poczucie wstydu. Nie z powodu popełnianych błędów, ale z tego tytułu, że czyta. To dopiero nazywa się upadek obyczajów.
 
 
 
 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Polityka