Polityka przyzwyczaiła nas do tego, że jest przestrzenią pełną absurdów. A że skala absurdalnych zachowań i opinii narasta lawinowo przed wyborami, czeka nas więc gorące absurdalne lato.
W Parlamencie Europejskim doszło do karczemnej awantury po wystąpieniu premiera Tuska, zainicjowanej przez … polskich polityków. Nie treść, a forma tego wydarzenia, delikatnie mówiąc, wywołuje konsternację i niesmak. Wszystkie polskie brudy zostały wyniesione na brukselskie salony. Co ciekawe, na Polskę nasrali ci, którzy szli do europarlamentu z polskim interesem narodowym na ustach i w obronie dobrego imienia naszego Kraju.
W nawiązaniu do tego samego wydarzenia, warto przypomnieć inny incydent – oto, gdy Bronisław Geremek nie zgadzając się z decyzjami lustracyjnymi dotyczącymi jego osoby, przenosił krajowe spory na forum brukselskie, był gwałtownie (i słusznie) atakowany za niedopuszczalne wyciąganie brudów polskiej polityki na forum międzynarodowe. Środowiska polityczne krytykujące parę lat temu Geremka dzisiaj zrobiły dokładnie (a nawet w większej skali) to samo.
Jacek Tomczak, konserwatywny polityk z Poznania, przystąpił do obozu PO, który jeszcze nie tak dawno zażarcie tępił i zwalczał. Dopuszczam, że mógł zmienić poglądy i ideowe postawy, ale nie znam żadnej wypowiedzi, któraby tego dowodziłaby. Czyżby więc przechodził syndrom sztokholmski?
Ten sam poseł przed wyborami dość głośno się wybudził, równie głośno oskarżając prezesa Kaczyńskiego o znieważenie dobrego imienia Poznania, o którym to mieście miał się wyrazić, że jest niszczone przez gigantyczny mechanizm korupcji. Hmmm, tak się zadziwiłem, bo przecież poseł Tomczak parę lat wcześniej składał do prokuratury doniesienie o … popełnieniu korupcji w urzędzie miasta. Tomczak oskarża Kaczyńskiego: ten sam, który kandydował na prezydenta 5 lat temu – tego samego, o poparcie którego zabiegał jeszcze nie tak dawno temu.
Do stolicy europejskiego potwora zostaje zaproszony Tadeusz Rydzyk, duchowny. Z unijnych mównic padają słowa, że od 1939r. w Polsce nie rządzą Polacy. Rydzyka do Brukseli zaprosili więc nie-Polacy z PiS. Czy kategoria nie-Polaków dotyczy też Episkopatu?
Jeden z posłów całkiem niedawno spędził noc z bezdomnymi, tłumacząc (nawet bez zmrużenia oka) zainteresowanie ich problemami. Czyżby żona wyrzuciła z chaty za zagracanie domu ulotkami wyborczymi?
Politycy przegłosowali zakaz plakatowania i billboardowania polskich ulic podczas kampanii wyborczej. By obejść (swój) zakaz, wpadli na pomysł, że będą reklamować swoje hasła wyborcze, będące tytułami artykułów w gazetach, które powołają do życia. Spełni się marzenie premiera Tuska: zwiększy się zakres obywatelskiej aktywności Polaków.
Uczestnicy debat o dopuszczalności (bądź nie) aborcji, debat o szkodliwości (lub też nie) Radia Maryja, debat o związkach partnerskich (tych za i tych przeciw) uważają, że są to niezwykle istotne dla Polski (i Polaków) sprawy. Pytam się nieśmiało: skoro są one tak ważne, to dlaczego nie zajęli się nimi wcześniej? Co porabiali?
Politycy potrafią w piękne słowa ubrać swoje nie zawsze najpiękniejsze idee i postawy. Rzecz w tym, by ludzie narażeni na wysłuchiwanie i oglądanie tego wszystkiego potrafili odrzucić plewy od ziaren. Jak w Biblii. Na którą tak chętnie powołują się politycy.
Inne tematy w dziale Polityka