Zbliżające się wybory parlamentarne mają rozstrzygnąć o najbliższych losach kraju - o sprawach społecznych, kulturowych, gospodarczych. Naturalną więc rzeczą powinno być poszukiwanie idei i poglądów, według których moglibyśmy rozstrzygnąć, kto ma rządzić.
Nie jest to jednak łatwe. Ba, to w ogóle nie jest możliwe. Dlaczego? Ano dlatego, że reprezentanci tej samej idei zasiadają dziś w ławach parlamentarnych wielu ugrupowań. Jeśli uznać, nawet skrótowo, że ideami dominującymi w europejskiej polityce są dziś: socjalizm, liberalizm, konserwatyzm, z wyszczególnieniem idei chrześcijańskiej demokracji, idei narodowo-chrześcijańskiej (katolickiej), demokracji liberalnej, czy socjalliberalnej, to reprezentanci tych idei są dziś wszędzie.
Zwolennicy kary śmierci zasiadają w PiS i - od niedawna, po głośnych transferach - również w PO. Socjaliści w znaczeniu gospodarczym pracuą na rzecz PiS i - przecież sami go zakładali - w SLD. Proeuropejscy politycy są dziś w PO, PiS, PJN, SLD, a nawet w PSL. Katolicy - tacy z prawdziwego zdarzenia - są w PO, PSL, PiS i PJN. A nawet w SLD (jeśłi za wiarygodne uznać słowa posłanki Krystyny Łybackiej o jej przywiązaniu do mszy trydenckiej).
Idee konserwatywne są obecne w PiS, PJN i PO (choć w tym wypadku nie wiadomo jak długo). Liberałowie są w PO (czyli razem obok konserwatystów), SLD i pewnie PJN. Taką wyliczankę możnaby prowadzić w nieskończoność rozwijając pajęczynkę idei i poglądów, które stanowią o obliczu poszczególnych partii.
Ale to wszystko - swoistego rodzaju pomieszanie z poplątaniem - świadczy o jednym: nie idee polityczne stanowić będą o naszych wyborach, a sentymenty i antypatie; znajomość z poszczególnymi politykami, albo niechęc do innych.
Właściwie nie wiadomo, czy głosując na PO jesteśmy za prawami dla gejów, czy przeciwko nim; czy za katolicką nauką społeczną, czy za liberalnym poglądem na życie, tak jak głosując na PiS nie wiemy, czy jesteśmy za aborcją, czy nie (przypomnę, że Kaczyński wyrzucał Marka Jurka właśnie za to, że chciał, by PiS poparł rozwiązania antyaborcyjne).
O wyborach będzie stanowić polski absurd: albo jesteś z PO, albo z PiS. I ręczę, że kogokolwiek spytamy, dlaczego głosuje na PiS, albo na PO, odpowie, że jest za (lub przeciw) śledztwu smoleńskiemu, za (lub przeciw Tuskowi), za (lub przeciw) Kaczyńskiemu. Rzadko, jeśli w ogóle, będą padały argumenty ideowe. Politycy z PO i PiS skutecznie zawładnęli polską sceną polityczną, na której odbywa się bitwa na szyldy, a nie toczy prawdziwie ideowe spory.
I wobec tego wszystkiego wcale nie dziwię się, gdy słyszę, że są tacy (i, jak się wydaje, jest to dość spore grono Polaków), którzy nie wiedzą na kogo głosować.
Inne tematy w dziale Polityka