Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski
240
BLOG

Kobieta kobiecie kobietą

Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski Polityka Obserwuj notkę 6

Pani poseł Joanna Kluzik-Rostkowska zarzuciła kobietom PiSu, że robią za kwiatek do kożucha. Pretekstem do takich przemyśleń był głośny już billboard tej partii, na którym prezentują się młode i atrakcyjne panie zachęcające do głosowania na ich formację.

 
Wśród nich znana już powszechnie (na razie tylko z urody i skromności) Sylwia Ługowska, której gwiazda mocno rozbłysła podczas konwencji młodych PiSu, kiedy to zasiadała koło prezesa Kaczyńskiego.
 
Nie wiadomo, czy reakcja pani Kluzik-Rostkowskiej to efekt kobiecej zazdrości (np. o to, że w PiSie potrafią efektownie promować panie, w przeciwieństwie do PO), czy bardziej to efekt kampanii wyborczej, nakazującej atakować swoich przeciwników za byle co.
 
Jedno jest pewne – kobiety mają problem. Ze sobą mają problem. Nie za bardzo wiedzą, jak mogą zaistnieć w polityce. Z jednej strony żądają swojego większego w niej udziału, a gdy już gdzieś skutecznie zaistnieją ... są zwalczane przez kobiety. Na przykład takimi właśnie – jak ten o kwiatku – argumentami.
 
Należę do tych, którzy nie bardzo wierzą w moc tzw. parytetów. Wielokrotnie mówiłem, że nie płeć a kompetencje są najlepszym dowodem na to, że kobiety sprawdzają się w polityce, w biznesie itd.; że parytety w wielu przypadkach mogą doprowadzić do sytuacji, kiedy to na listy wyborcze bierze się kobiety „z łapanki”; że parytety w rządzie czy w gospodarce skończą się na tym, że, owszem, kobiety będą reprezentowane w ministerstwach czy zarządach spółek, ale będzie im dawany mniej odpowiedzialny zakres obowiązków.
 
Jednocześnie należę do tych, którzy nie mają problemów z obecnością kobiet w życiu publicznym. Z wieloma z nich współpracuję i wiele z nich potrafi niezwykle rzeczowo podejmować ważne decyzje. Nie mam więc kłopotów, by akceptować je jako równoprawnych partnerów (równoprawne partnerki?) do współdziałania. Co nie znaczy, że inni sobie z tym radzą – ale to ich problem.
 
Pani poseł Kluzik-Rostkowskiej życzę jak najlepiej, by weszła do Sejmu i objęła odpowiedzialną funkcję ministerialną. Musi jednak pamiętać, że atakując swoje – jak by nie było – koleżanki, sama staje w głupiej sytuacji. Przecież i jej – kobiecie młodej i atrakcyjnej – można by postawić zarzut, że robi za kwiatek do platformerskiego kożucha. Być może znalazł się z szeregach PO polityk, który myślał tak: Joasia, młoda i fajna, przysporzy nam głosów, weźmy ją, a co będzie po wyborach – zobaczymy. Niech więc pani poseł nie ocenia swoich przeciwników kalką, którą może zastosowano wobec niej samej.
 
Nie przypisuję pani poseł intencji, jaką kierują się inni (również jej bliscy) politycy, którzy w imię zaistnienia w nowej partii palą za sobą wszystkie mosty i opluwają swoich niegdysiejszych przyjaciół.
 
Skoro jednak polityka odarła wielu z człowieczeństwa, to niech kobiety nie dadzą polityce odebrać swojej kobiecości. Czy to nie paradoks, by facet wzywał kobiety do większej solidarności?
 
 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Polityka