Polska polityka już dawno przekroczyła jakiekolwiek ramy. Smaku, zdrowego rozsądku, przyzwoitości. Brakuje jej merytoryki, brakuje nawet ideowości, która powinna kształtować tę przestrzeń w bardzo wyraźny sposób.
Zamiast tego mamy do czynienia ze skrajnie emocjonalnymi opiniami i skrajnymi postawami, rzekomo odwołującymi się do historycznych idei, a tak naprawdę będące ich skrzywieniem i wypaczeniem. Myślę o atmosferze wokół Święta Niepodległości 11 Listopada. Dwie coraz bardziej radykalizujące się strony sporu – prawicowe organizacje nacjonalistyczne i lewackie organizacje polityczne – nie przebierają w prowokacjach. Co chwila z obu stron pojawiają się opinie, które mają zdenerwować adwersarzy i sprowokować do jeszcze radykalniejszych wystąpień.
Jakkolwiek kultywuję w sobie dumę narodową i świadomość przynależności do Polski i polskości, tak nie rozumiem głupawych wyskoków współczesnych „narodowców” odwołujących się wprost do ideologii rasistowskich i hitlerowskich. Gdyby dzisiaj zapytać jednego czy drugiego młodego nacjonalistę o korzenie ideowe jego poglądów, nie wiedziałby co odpowiedzieć. Gdyby ktoś z nich czytał któregokolwiek z klasyków myśli narodowej, byłoby znakomicie. Obawiam się, że dla wielu z nich „postawa narodowa” oznacza „białą rasę”, „białą siłę” albo „Polskę dla Polaków”.
Wszystkim „narodowcom” przypomnę słynny cytat z Romana Dmowskiego: „Jestem Polakiem i mam obowiązki polskie”, po którym następuje dalszy ciąg myśli: „Są one tym większe i tym silniej się do nich poczuwam, im wyższy typ człowieka przedstawiam”. Ale Dmowski powiedział też, że „wszystko co polskie jest moje: niczego się wyrzec nie mogę. Wolno mi być dumnym z tego, co w Polsce jest wielkie, ale muszę przyjąć i upokorzenie, które spada na naród za to co jest w nim marne” (podkreślenie – KM). Myślę więc, że gdyby dziś Dmowski przypatrywał się współczesnym „narodowcom” i ich hasłom w rodzaju „Zrobimy to z wami, co Hitler z żydami” rzucałby w nich gromy i dedykował właśnie ten fragment o marności.
Uspokojeniu nastrojów nie służy postawa lewaków, którzy wszystkich potencjalnych uczestników Marszu Niepodległości z lubością wrzucają do jednego worka pt. „faszyzm”, czy odgrażający się, że tegoroczne blokady będą wsparte przez bojówki z … Niemiec. Nie wiem na ile szczere są intencje młodych lewaków, ale obecność niemieckich zadymiarzy w polskim Dniu Niepodległości oceniam zdecydowanie negatywnie.
Nie będzie spokojnie w tym roku 11 listopada. Nie jest to może żadne zaskoczenie, skoro tego dnia od paru lat nie jest spokojnie. 11 listopada nie będzie też ideowo – to też nie dziwi znając intelektualne przygotowanie czołowych zadymiarzy z lewicy i prawicy.
Doczekaliśmy czasów, gdy opowiedzenie się za Polską oznacza być narażonym na obelgi z jednej i drugiej strony. Dobrze, że każdy Polskę i polskość rozumie na swój sposób, gorzej gdy traktuje swoją definicję jako jedyną właściwą. O wielkości każdego narodu świadczy jego różnorodność. Dzisiaj ta różnorodność staje się przekleństwem. Prawica chce monopolu na swoje widzenie polskości, tak jak i lewica chce Polskę widzieć wyłącznie na swoją modłę. Może więc warto przypomnieć wszystkim, że o niepodległość Polski w 1918r. walczyły lewica i prawica razem. Takie same zasługi ma socjalista Piłsudski, jak i narodowiec Dmowski.
Nie pamiętają o tym nam współcześni chcący uchodzić za spadkobierców obu idei. Święto, które przed wojną jednoczyło prawicę i lewicę, dzisiaj dzieli cały naród. Nie tego chcieli twórcy Niepodległej.
Inne tematy w dziale Polityka