Powstrzymywałem się przed tą publikacją z Wielkim Tygodniu, by nie usłyszeć o jątrzeniu w ważnym dla katolików okresie. Niemniej jednak sprawa warta jest poruszenia. I wyjaśnienia.
Nie wiedzieć dlaczego na prywatną komórkę otrzymałem sms autorstwa samego Joachima Brudzińskiego z PiS, który pisze tak: Szanowni Państwo, dzisiaj opublikowano sondaż wyborczy autorstwa Homo Homini. Ukazana w nim tendencja zmniejszania dystansu między PiS a PO znajduje potwierdzenie również w naszych wewnętrznych badaniach, z tym, że wg nich Solidarna Polska nie ma szans na przekroczenie progu wyborczego. Opierając się jednak na danych z dzisiejszego sondażu przeprowadziliśmy poniższą symulację podziału mandatów w Sejmie: 1. wariant (wyniki jak w sondażu): PO 168, PiS 149, SLD 68, RP 61, SP 12, PSL 2 (czyli PiS i SP 161 mandatów). 2. wariant (PiS 31% czyli 25% +6J: PiS 185, PO 156, SLD 64, RP 53, PSL 2. Wynika z tego jednoznacznie, jak destrukcyjną rolę dla polskiej prawicy odgrywa grupa Zbigniewa Ziobro. Gdyby nie te działania PiS byłoby niekwestionowanym liderem zarówno w sondażach, jak i w liczbie mandatów. Wyniki te udowadniają też absurdalność tez o „dwóch płucach prawicy”. Proszę o przekazywanie tej informacji wśród członków i sympatyków Prawa i Sprawiedliwości. Z poważaniem Joachim Brudziński.
Tyle sms.
Nie mam w zwyczaju ujawniać treści rozmów prywatnych i tych, które określane są jako „rozmowy w cztery oczy”. Nikt nigdy ode mnie nie dowiedział się niczego z takichże rozmów i spotkań. Jestem natomiast zszokowany tym, że politycy nie mają żadnego respektu dla prywatnej przestrzeni, czasu i miejsca i naruszają je bez żadnych zahamowani. Można całą tę sprawę określić żartobliwie: spełniam prośbę posła Brudzińskiego, zachodzę jednak w głowę, skąd pan poseł posiada mój numer prywatnej komórki, którą teraz bezkarnie wykorzystuje?
Nie podnieca mnie skala i temperatura sporów pomiędzy PiS a Solidarną Polską (uważam te stronnictwa za bliźniaczo podobne), ale z niedowierzaniem patrzę, jak ludzie wywodzący się z tego samego pnia ideowego, niegdyś idący ramię w ramię i głoszący wspólnie hasła IV RP, dzisiaj tak agresywnie przywarli do swoich gardeł i jak bez pardonu zawzięcie chcą je sobie odgryźć. I to tylko dlatego, że jeden z nich przestał lubić drugiego.
Sms Joachima Brudzińskiego jest obrazem pewnej tendencji, jaka istnieje w polskiej polityce od pewnego czasu: nie liczą się różnice ideowe i polityczne (takich po prostu nie ma), ale w wielu wypadkach o podziale na scenie politycznej decydują wyłącznie ambicjonalne kłótnie i personalne niechęci.
Wywód Joachima Brudzińskiego pokazuje też dobitnie jak bardzo Solidarna Polska jest uznawana w PiSie za zagrożenie i jak fałszywie brzmią deklaracje Jarosława Kaczyńskiego zapraszające niedawnych renegatów ponownie w pisowskie szeregi. Zapraszają, by szybko ich ukatrupić.
Wiadomość od polityka PiS udowadnia też brutalnie, jak deklaracje ideowe rozchodzą się z rzeczywistością i jak interes polityczny jest w stanie zakłócić największe, wydawałoby się, prawicowe świętości. Sms był wysyłany w trakcie Wielkiego Tygodnia, kiedy to nie kto inny jak prawica powinna zachować umiar, pokorę i unikać nienawiści… Okazuje się, że prawicowcy nie zważają nawet na to.
Smutny to obraz polskiego prawicowego politykowania. Smutny to obraz autodestrukcji ludzi, którzy pretendują do miana liderów narodu. Smutna jest małość tych, którzy dla dobra Polski powinni pod własnymi chorągwiami szukać porozumienia, a nie jątrzyć. Nie u nas… Nie teraz.
Inne tematy w dziale Polityka