Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski
443
BLOG

Żenada

Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski Polityka Obserwuj notkę 8

Widok posłanki Anny Fotygi wymachującej legitymacją poselską na cmentarzu w Gdańsku zgłaszam do tytułu żenady roku. Ten gest, jak i zdziwienie, że nie zostanie wpuszczona poza kordon policji, obstawiającej miejsce ekshumacji śp. Anny Walentynowicz, nie jest dowodem jej niewiedzy, ale zwykłego cynizmu.

 
Pani poseł przybyła tam – jak zrozumiałem sens jej wypowiedzi – by pilnować rzetelności przy pracach ekshumacyjnych, albowiem rząd wielokrotnie w sprawie tragedii smoleńskiej zawiódł. I nie ma ona i jej towarzysze pewności, co „pod osłoną nocy” tym razem się wydarzy. Zważywszy jednak, że na cmentarzu byli członkowie rodziny Anny Walentynowicz, a ekshumacja i tak będzie się odbywać w innym mieście, tłumaczenie posłanki nic nie jest warte, a intencje jasne – zrobić kolejną polityczną awanturę.
 
Myślę, że czasy, gdy poseł Fotyga była ministrą Fotygą musiały jej trochę zaszkodzić, bo – jak widać – powstało w niej przekonanie, że skoro ma poselski plasticzek, to wolno jej prawie wszystko.
 
Co niektórzy posłowie strasznie się ostatnio rozbrykali. Bo wpierw uczestniczą (lub też inicjują) polityczne awantury, a potem się dziwią, że są traktowani jak reszta – pani poseł Anna Fotyga powinna się cieszyć, że nikt w policji nie wpadł na pomysł, by zamknąć ją w areszcie, by przestała przeszkadzać.
 
Nie pierwszy to i nie ostatni przypadek interwencji poselskiej nie tam, gdzie powinna nastąpić. Są posłowie (i senatorowie) znani z tego, że potrafią rzucać bluzgi na innych, ale gdy ci inni odpowiedzą takimi samymi bluzgami, stają w oburzeniu, że jak tak można z „funkcjonariuszami publicznymi”. Skoro są i tacy, którzy potrafią wtrącać się we wszystko, nawet życie prywatne innych, to wyskoki pani poseł Fotygi w Gdańsku niespecjalnie dziwią.
 
Myślę, że współczesna gangsterka nie musi wchodzić do mieszkań „na listonosza”, ani na „pana z gazowni” – wystarczy, że posłużą się dobrą kopią legitymacji poselskiej i każą się wpuścić do domu, bo przecież politykom wolno…
 
Skoro są parlamentarzyści, którzy są przekonani, że mogą wejść wszędzie, to wcale nie zdziwi mnie, gdy za pewien czas jakiś katolicki nadgorliwiec, wymachując poselską legitymacją, podczas mszy będzie chciał stanąć za ołtarzem.
 
Bufonada w gestach posłanki Fotygi jest tak ogromna, że aż śmieszna. Nie wiem, skąd u niej przekonanie, że wszystko wolno – gdyby mnie spotkała podobna sytuacja przy grobie kogoś z mojej rodziny, to bez otwierania „słownika wyrazów brzydkich” pogoniłbym go kijem do płotu cmentarza, a dla pewności – jeszcze na drugą stronę ulicy. Nawet, gdyby był ode mnie jakieś 40 cm wyższy.
 
Nie zdziwię się, gdy w ślady pani minister-poseł pójdą inni. Pytanie tylko, gdzie kończy się granica śmieszności i straszności?

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (8)

Inne tematy w dziale Polityka