Lemingi, jak dobrze zrozumiałem prawicowe teorie, to ludzie z dużych miast o wysokich dochodach, mieszkający w ekskluzywnych osiedlach i dzielnicach, politycznie nie angażujący się w zbawianie kraju, albo – w gorszym wypadku – popierający PO, jako wyraziciela ich aspiracji do klasy średniej, wykazujących troskę jedynie o koniec swojego nosa, czyli ich samych i ich rodziny.
Tak oto lemingi, te poczciwe zwierzęta, dołączyły do tradycyjnych obelg („ty psie”, „ty ośle”) zwyczajowo wymienianych w przestrzeni publicznej, a określenie „ty lemingu” weszło do kanonu myśli obelżywej.
Dziwię się takiemu stawianiu sprawy przez prawicę, bo ma ona swój znaczący udział w niszczeniu polityki. Nie mam na myśli idei, które reprezentuje, ale styl uprawiania polityki. „Religia smoleńska”, wszczynanie politycznych awantur, brak konsekwencji w głoszeniu swych poglądów, nagłe zmiany frontu – to tylko niektóre grzechy polskiej prawicy. Od wielu z nich nie jest wolna reszta polskiej sceny politycznej – PO i lewicy.
Do polityki w kraju wdarła się jakaś trudno wytłumaczalna dzikość i anarchia. Spory polityczne nie dotyczą problemów, ale polegają na okładaniu się nawzajem najcięższym rodzajem sztachet. Kompletnie niezrozumiały był nagły i błyskawiczny „rozwód” PO-PiSu, formacji, które parę lat temu poważnie myślały o koalicji, partii o wspólnym solidarnościowym rodowodzie, które wówczas różniły się jedynie inaczej rozłożonymi akcentami. Dziś różnice polityczne w PO i PiSie są znaczące, ale ukształtowały się na zasadzie opozycji do poglądów strony przeciwnej: wiele poglądów PiS to hasła tworzone na zasadzie „my mamy odwrotnie do PO”, a i w PO wiele poglądów funkcjonuje na zasadzie „antyPiS”.
Dzisiaj te formacje straciły klasyczne znamiona „konserwatyzmu” i „liberalizmu”, ich poglądy to doraźna wypadkowa poglądów liderów i ich najbliższego otoczenia. Nie ma tu śladu wielkich idei. Różne poglądy są wysuwane na czoło w zależności od potrzeb – stąd od czasu do czasu PiS staje się partią liberalizmu gospodarczego, czasami niepodległościową, a czasami– katolicką; PO zaś raz jest partią liberalną, raz wolnościową, raz lewicową… Jednak żadna z tych cech nie jest dominująca, a raczej traktowane są jako „wojenny oręż”.
Dodatkowo polska polityka przyczyniła się dramatycznego podziału w społeczeństwie, które wzajemnie skacze sobie do oczu. Twardzi zwolennicy prawicy i politycznej reszty świata są notorycznie zagrzewani do atakowania przeciwników politycznych – ileż to obrazków wściekłych ludzi z krzyżem w ręce i pianą na ustach? W PO nie jest inaczej.
Nie dziwi więc ogólne, coraz większe, zniechęcenie do polityki. Jet ona dziś traktowana jako Zło, a politycy są uznawani za osoby najmniejszego zaufania publicznego. Cierpią na tym wszyscy ci uczciwi politycy, którzy weszli do polityki z konkretnymi pomysłami i wolą ciężkiej pracy, jakkolwiek to dziwnie brzmi. Coraz większy odsetek społeczeństwa zaczyna się od polityki dystansować. Ma dość ciągłych kłótni, z których nic wynika. Ludzie mają dość twarzy Kaczyńskiego i Tuska skupionych na wzajemnych walkach, mają dosyć zbyt łatwego przylepiania łatek ludziom z obu linii politycznego frontu.
Prawica robi rzecz najłatwiejszą: przylepia nową łatkę („ty lemingu”) i tym próbuje zdyskredytować kogoś, kto od polityki odwrócił się z powodu prawicowych watażków. Skoro ludzie widzą, że politykom na Polsce nie zależy, to nie widzą sensu w angażowanie się przez samych siebie w „Sprawę”.
Samo pojęcie „lemingi” nie obejmuje całego społeczeństwa, które zniechęciło się do polityki. Wśród tych, którzy przestali chodzić na wybory są również ci, którzy mieszkają w zwykłych blokach, wakacje spędzają na działce, bo na więcej ich nie stać, a pojęcie „sushi” jest im tak samo obce jak „ewapotranspiracja”. Prawicowi publicyści i aktywiści muszą zrozumieć, że od polityki i od prawicy odsunęli się i ci, którzy podzielają ich system wartości i wrażliwości. Po prostu uważają, że sensem życia nie jest skupianie się na niechęci do innych, a tak dzisiaj, w dominujące mierze, wygląda „prawicowość” i cała polityka.
Nie widać żadnych przesłanek, by nastąpiła w najbliższym czasie jakakolwiek zmiana jakości w polskiej polityce, stąd też przewiduję, że żywot lemingów będzie dość długi, a ich stado – regularnie się powiększać.
Inne tematy w dziale Polityka