W jednym z najnowszych numerów "Wprost" Wiesław Kot zjechał doszczętnie film Andrzeja Wajdy "Katyń". Nie pozostawił na nim suchej nitki. Odsądził od czci i wiary. Że naiwny, że głupi, że agitka, że bajęda o ...
Skądinąd wiem, że film to wartościowy, że warto na niego pójść, że mocno ryje pamięć i zostawia w niej na długo obrazy.
Komu wierzyć - znanemu i uznanemu recenzentowi filmowemu, czy wrażliwości ludzi film oglądających?
Podobnież ma się sprawa z wyborami - z jednej strony słuchamy reklamówek partii politycznych; czytamy (co bardziej wytrwali) programy polityczne, z drugiej znamy poszczególnych posłów i senatorów i słyszymy, że są zmęczeni wojną na górze i notorycznymi kłótniami - komu wierzyć: spin doktorom, którzy choć trochę chcą przybliżyć postawę ideową swojego stronnictwa, czy tym, którzy w polityce już są i nie za bardzo są szczęśliwi, choć kandydują?
Kto tu jest wiarygodny? Napastliwy, głupkowaty, agresywny i cyniczny Bronisław Komorowski z PO mówiący w ich spocie, że politycy pisowscy gardzą ludźmi; czy równie agresywny Jacek Kurski broniący oczywistych sukcesów rządu Kaczyńskiego?
Komu wierzyć?
Inne tematy w dziale Polityka