W Iraku kolejny zamach na polską placówkę dyplomatyczną. Teraz już nawet najbardziej sceptyczni uwierzą, że mamy do czynienia z regularną świadomą akcją przeciwko Polsce.
Sytuacja bardzo przypomina okres hiszpańskiej kampanii wyborczej, kiedy islamscy terroryści zaatakowali na terenie Hiszpanii, masakrując dziesiątki osób. Wówczas zamachowcy chcieli wywołać szok i zmienić - co im się udało - nastroje wyborcze, które miały doprowadzić do wyprowadzenia wojsk hiszpańskich z Bliskiego Wschodu. Pamiętamy, że w wyniku tego zamachu władzę oddała hiszpańska prawica i do władzy doszła antycywilizacyjna lewica Zapatero.
Nie miejmy złudzeń, islamskie ataki mają na celu wywołanie podobnego efektu - mam jednak nadzieję, że nie zaatakują na terenie Polski (atak w Hiszpanii nastąpił bodaj na 4 dni przed wyborami). I w tym kontekście dziwię się liberalnej opozycji spod znaku PO, która słowami Bronisława Komorowskiego, kompletnie nierozważnie domaga się od rządu wyprowadzenia polskich wojsk z Iraku. Postulat - poważny pod rozwagę - nie może pojawiać się teraz, w trakcie kampanii, bo oznacza ni mniej ni więcej przyznanie się do słabości.
Opozycja - jakichkolwiek barw - wpadła już dawno w antyPiSowski szał i chętnie podważa wszystko, co robi znienawidzony przez nich rząd. Formowany obecnie postulat o wycofaniu wojsk z Iraku nie jest już głupotą, a jawnym podważaniem polskiej racji stanu. Wyobraźmy sobie, że następuje po tych atakach (i po atakach opozycji) zmiana postawy rządu (już nieważne, czy PiS, czy PO) i wycofuje on wojsko stamtąd - oznacza to, że terroryści wszelkiej maści dostają zaproszenie do wywierania presji na działania suwerennego rządu suwerennego państwa.
Rzecz niedopuszczalna. Dziwnie na tym tle wypada Radosław Sikorski, dawny minister obrony narodowej w rządzie PiS, a obecnie kandydat PO na senatora, który mówi: Oczywiście nie można dać im się sprowokować, nie wolno im dać żadnej satysfakcji. Co na to cieniowy minister obrony w gabinecie PO - Bronisław Komorowski?
Inne tematy w dziale Polityka