"Gazeta Wyborcza" donosi - w tonie dość sensacyjnym - że uczelnia Ojca Rydzyka dostanie pieniądze od ministra środowiska na podyplomowe studium polityki ochrony środowiska. Pieniądze obiecał w sobotę minister środowiska Jan Szyszko - pisze gazeta.
"Wyborcza" zapewne staje w szpagacie - no bo "kasę państwową" "znowu" dostaje ojciec Rydzyk. Jednak dostaje na przedsięwzięcie ekologiczne, którego nie może "Wyborcza zaatakować, bo dla niej to ważna sprawa. Nie może więc sobie samej zaprzeczyć.
Nie wiem, jak tam redaktorzy "Wyborczej", ja się cieszę. Z kilku powodów. Dlatego, że podnoszenie świadomości ekologicznej powinno odbywać się wszędzie tam, gdzie to możliwe - wyższe szkoły są jednym z lepszych miejsc do tego rodzaju edukacji. Cieszę się też dlatego, że jest wreszcie szansa na to, że z czasem - mam nadzieję - będziemy mieli absolwentów katolickich uczelni, którzy będą umieli umieli w tym obszarze swobodnie poruszać.
Może dzięki temu skończy się wreszcie tendencja, która niestety dominuje w głosach i postawach prawicowych polityków i publicystystów, że ekologia jest domeną lewicy. Szykuję na ten temat oddzielny tekst, jednak w tym miejscu warto tylko wspomnieć o tym, że ochrona środowiska, jako szacunek do życia (również ludzkiego) i natury to impuls całkowicie konserwatywny. Tylko płytkie traktowanie sprawy i bezrozumne powielanie szkodliwych stereotypów, może spowodować, że cała ekologia zostanie zepchnięta w objęcia lewactwa.
Inną rzeczą jest to, że jeśli Ojciec Rydzyk i jego uczelnia chcą dostać pieniądze z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, muszą złożyć stosowny wniosek - będą tam musieli zawrzeć konkrety dotyczące tego projektu. Nie boję się więc o stronę merytoryczną - kiepski wniosek po prostu nie przejdzie.
Inne tematy w dziale Polityka