Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski
377
BLOG

Amerykańska obłuda

Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski Polityka Obserwuj notkę 32
Problem indiański nie jest problemem historycznym., To jak najbardziej problem współczesnej Ameryki, nie tylko tej amerykańskiej, ale i kanadyjskiej i meksykańskiej i całego kontynentu amerykańskiego – od Alaski po Ziemię Ognistą.

Oczywiście problemy te najbardziej ogniskują się na terenie Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej. Dlatego, że obszar ten to

 

arena historycznych słynnych bitew i pogromów,

 

ale i dlatego, że po dziś dzień żyją potomkowie słynnych Siouxów, Apaczów, Mohawków, czy Navahów – którzy stawiają odważne pytania i domagają się odważnych decyzji. Politycznych i gospodarczych.

Takie miejsca jak Wounded Knee, Sand Creek, Little Big Horn, Fort Laramie, takie wydarzenia, jak Szlak Łez, wojny Wodza Józefa – to pojęcia sfery historycznej. Na nieszczęście białej Ameryki, Indianie żyją nadal, organizują się w samorządowe społeczności, próbują walczyć o zwiększenie swoich swobód obywatelskich.

Sądzę, że nie będzie przesadą teza, że czerwona Ameryka to wyrzut sumienia amerykańskiego białego społeczeństwa, rządów stanowych i federalnych.

Indianie pozamykani w rezerwatach mieli przyjąć „białe nawyki” lub zniknąć w miejskich czeluściach, mieli przyjąć amerykańsko-europejski styl życia.

Tymczasem okazało się, że rezerwaty stały się idealnym miejscem tworzenia społeczności lokalnych. Pine Ridge, bodaj najbiedniejszy rezerwat zajmowany przez Siouxów, stał się miejscem powstania Red Power i Ruchu Indian Amerykańskich (AIM – American Indian Movement) – panindiańskich ciał politycznych wspomagających tradycyjne społeczności w walce o samostanowienie.

Rezerwat Four Corners zajmowany m.in. przez Hopi, Navaho stał się miejscem tworzenia gospodarczej potęgi indiańskich przedsiębiorców. Rezerwat Kahnawake na granicy kanadyjsko-amerykańskiej to żywy przykład prób znajdowania się w trudnych międzynarodowych realiach… Rezerwaty Shoshonów to miejsca walki o czyste środowisko naturalne… Wymieniać można w nieskończoność …

 

Indianie na wszelkie sposoby próbują zwracać na siebie uwagę.

 

W 1969 r. rozpoczęli okupację wyspy Alcatraz, by stworzyć namiastkę swojego terytorium; w 1973r. zajęli historyczną osadę Wounded Knee, by zaprotestować przeciwko ingerencji amerykańskiego rządu w indiańskie samorządowe sprawy i by odrzucić rządy narzuconego przez USA Dicka Wilsona; w 1978r. zorganizowali Najdłuższy Marsz do Waszyngtony, by zaprotestować przeciwko dramatycznie złym projektom „ustaw antyindiańskich”; przez lata 80. walczyli z agresywnymi prowokacjami FBI i nieprzychylnego im BIA – Biura ds. Indian. Najgłośniejszy ostatni protest to Oka w Kahnawake na początku lat 90. – Mohawkowie powstali ponad granicami, by zwrócić uwagę na swoją krytyczną sytuację gospodarczą. Współcześnie stworzyli prężne organizmy polityczne, kulturowe, społeczne, takie jak Międzynarodowa Rada Traktatów Indiańskich; Narodowa Rada Amerykańskich Indian, Indiańska Komisja ds. Zdrowia, indiańskie federacje młodzieżowe, szumnie otwierano Muzeum Amerykańskich Indian w Waszyngtonie, powstają indiańskie federacje gospodarcze i polityczne. Siouxowie z Pine Ridge z grupy Russella Meansa na początku tego roku dokonali realnego, jednostronnego wypowiedzenia traktatów z rządami USA i ogłosili powstanie autonomicznego kraju Indian – Lakotah – obejmującego część stanów Wyoming, Dakoty (Północna i Południowa), Montana i Nebraska. Zrobili po raz pierwszy to, co nagminnie czyniły rządy i dywizje Stanów Zjednoczonych.

Wobec tego wszystkiego jak

 

ponury żart

 

brzmi informacja, że kongresmani chcą przeprosić Indian za lata eksterminacji. By jednak nie tworzyć precedensu i nie musieć zajmować się poważnie współczesnymi problemami swoich rdzennych sąsiadów, chcą te przeprosiny wpisać do nowelizacji ustawy …o opiece zdrowotnej.

No bo też problemów jest mnóstwo – począwszy od dokładnego wyjaśnienia pomyłki jaką jest więzienie jednego z przywódców AIM Leonarda Peltiera, który fałszywie został oskarżony o zabójstwo dwóch agentów FBI, poprzez problemy niewolniczego wykorzystywania Indian do wydobywania uranu, sprawy „indiańskich połowów”, czyli praw rdzennych mieszkańców północno-zachodniej części Ameryki do tradycyjnych połowów na oceanie, trudności w rozwoju przedsiębiorczości indiańskiej, sprawy skażenia indiańskich rezerwatów, profanacji świętych indiańskich miejsc, na problemach politycznych skończywszy.

Zacne jest to, że jest ktoś kto chce – w ślad za rządem australijskim – wyciągnąć rękę w stronę „natives” i przełamać złe stereotypy. Warto jednak by było, by nie był to pusty gest, ale początek poważnej przyjaznej polityki i znajdowania prób do pokojowego współistnienia indiańskich i białych społeczności.

Inaczej bowiem ten śmieszny gest będzie odebrany jako amerykańska obłuda.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (32)

Inne tematy w dziale Polityka