Ochrona środowiska już dawno przestała być wyłączną domeną przyrodników. Teraz – za przyczyną problematyki zmian klimatu – staje się domeną polityczną.
Politycy różnych opcji, różnych szczebli i znaczenia prześcigają się w artykułowaniu swoich opinii na ten temat.
Miałem okazję w ostatnim czasie zapoznać się z opiniami różnych polityków na temat ochrony środowiska i zmian klimatycznych – i zaczynam wyrabiać sobie coraz bardziej wyrazisty pogląd w tej sprawie.
Pierwszym, który chcę wskazać to artykuł Javiera Solany – unijnego przedstawiciela Unii Europejskiej ds. wspólnej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa – w „Rzeczpospolitej” z dnia 14 marca br.
Pisze on tam m.in.:Niebezpieczeństwa związane ze zmianami klimatu są prawdziwe, a ich wpływ już odczuwamy. W tym roku zdecydowana większość apeli o pilną pomoc humanitarną była związana właśnie z klimatem i jego zmianami. Ale nie chodzi wyłącznie o niebezpieczeństwa wynikające z kryzysów humanitarnych. Ani nawet o zagrożenie dla środowiska (podkreślenie – KM). Zmiany klimatu są bowiem źródłem poważnych zagrożeń politycznych godzących w interesy Europy.
Widać wprost, że zmiany klimatyczne i opisywane w związku z tym zagrożenia są dla polityka Solany ważne tylko w kontekście działań politycznych. Nie należy w związku z tym oczekiwać inicjatyw merytorycznych, ale wyłącznie polityczne. Czy oznaczać to będzie ryzyko wprowadzania najdziwniejszych decyzji politycznych, godzących np. w suwerenności narodowe państw, które będą uzasadniane „zmianami klimatycznymi”?
Cały artykuł świadczy o głębokiej ignorancji problemów ekologicznych przez autora. Bez mrugnięcia okiem zasoby energetyczne zestawia z zasobami ryb:Następna sprawa: co się stanie z zasobami ropy, gazu i ryb(podkreślenie – KM), jeśli nastąpią zmiany granic, gdy na przykład część terytorium zostanie pochłonięta przez morze? Pojawia się kompletnie dziwaczny, pisany typową euromową, postulat:Powinniśmy też rozwinąć dyplomację węglową.
Pisza Solana w innym miejscu nieprawdę:Dyskusja naukowa na temat zmian klimatu się skończyła. Miesza całkowitą prawdę z kompletnie nieprawdziwymi informacjami, tworząc silne przekonanie czytelnika, że się na tym po prostu nie zna.
Innym poglądem, jaki miałem okazję w ostatnich dniach poznać, to wypowiedź francuskiego ambasadora w Polsce, który kilka dni temu, podczas swojej oficjalnej wizyty w Poznaniu – gospodarzu Konferencji Klimatycznej w grudniu 2008r. – podczas wykładu na Uniwersytecie zaprezentował francuski pogląd na problemy walki z klimatem. Praktycznie jedynym konkretnym wskazaniem tego polityka był postulat zwiększania udziału energetyki odnawialnej, ale przede wszystkim rozwój technologii nuklearnych. Nie krył przy tym, że to właśnie Francja w 78% swoje zapotrzebowanie energetyczne pokrywa z siłowni nuklearnych. A więc żaden wysiłek intelektualny – wystarczy pójść francuską drogą atomową i wydaje się problemy klimatyczne pokonać.
Jeśliby kto oczekiwał sformułowania przez tak poważnego światowego potentata gospodarczego, jakim jest Francja, postulatu wdrażania polityki oszczędności energii i znajdowania technologii energooszczędnych – jednego z najbardziej skutecznego i przyszłościowego rozwiązania części problemów klimatycznych – mógł się czuć zawiedziony.
Innym przykładem bardzo specyficznego podejścia świata polityki do problemów ekologii i zmian klimatu jest wypowiedź komisarza unijnego ds. energii Andrisa Piebalgsa, podczas tegorocznej debaty o Gazociągu Północnoeuropejskim na forum połączonych komisji Parlamentu Europejskiego: Petycji; Badań i Energii; Spraw Zagranicznych (na której byłem jako autor słynnej już w Polsce:) petycji przeciwko przebiegowi Gazociągu przez Bałtyk). Uznał, że inwestycja NordStreamu jest bardzo pozytywna, bo zwiększa udział gazu w bilansie energetycznym Europy, jako elementu ograniczającego emisję CO2. Poza jego wyobraźnią znalazła się kwestia dewastacji środowiska Bałtyku i możliwość przeprowadzenia tej inwestycji po lądzie …
Przez wygłaszanie mylnych, błędnych opinii na temat rzeczywistych zagrożeń związanych z ociepleniem klimatu; przez głoszenie fałszywych rozwiązań problemów ekologicznych i proponowanie niewłaściwych narzędzi zaradczych; przez ogólniki i nic nie mówiące banały politycy są na dobrej drodze zepsucia całego pozytywnego odruchu społeczeństwa, które wreszcie chyba zrozumiało, że każda ludzka działalność niesie swoje konsekwencje dla środowiska …
Klimat psują politycy. Rzecz w tym, by świadome tego społeczeństwa nie pozwoliły im na to …
Inne tematy w dziale Polityka