Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski
883
BLOG

Droga Wosia czy droga Nowackiej?

Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski Wybory Obserwuj temat Obserwuj notkę 34

Z wielką uwagą obserwuję życie na lewicy, gdzie dużo się dzieje. Zupełnie jak na prawicy kilkanaście lat temu. Widocznych jest wiele inicjatyw, wydawnictw, idei, koncepcji, spotkań, formacji.

Nie wiadomo dzisiaj, co z tego wyniknie, bo ferment jest tak duży, że nie wiadomo, w którą stronę to zaangażowanie lewicowe ostatecznie pójdzie. Zresztą nie pójdzie w jedną stronę, bo wyraźnie widać, jak poszczególne formacje i liderzy spoglądają na siebie byczym okiem i – jak na razie – widać dużo indywidualnych akcji, niż grupowych inicjatyw.

Mamy lewicę związaną z SLD, która – choć powszechnie wyklinana, nie tylko z prawej strony – ku wielkiemu zdziwieniu ma szansę zaistnieć ponownie na politycznym firmamencie. Nie wiadomo, co generuje takie zainteresowanie Sojuszem, ale sondażowe wyniki wskazujące na ok 10 procent dla SLD (i koalicyjnej Unii Pracy) to dość mocny ich atut.

Mamy lewicę związaną z partią Razem, która jest uznawana na solidną ideowo formację, ale nie mającą masowego poparcia, co też wzbudza zdziwienie. Nie wiadomo czy to efekt słabego dostępu do potencjalnego elektoratu, kłopoty z przełożeniem programu na zwykły język zwykłych Polaków, efekt ataku innych formacji lewicowych i demokratycznych na ortodoksyjne alienowanie się Razem od innych, czy wszystkie te czynniki razem wzięte.

Pozostała lewica, mówiąc nieładnie, to Inicjatywa Polska Barbary Nowackiej, nieprzekonująco nazwana formacja Roberta Biedronia (Kocham Polskę), środowisko Krytyki Politycznej, środowisko tygodnika Polityka i znaczący felietoniści (jak np. Rafał Woś). Nie można zapominać o ważnych ideowo środowiskach odrodzonego PPS, Ruchu Sprawiedliwości Społecznej Piotra Ikonowicza i innych. Każde z nich ma inną wizję demokracji, lewicy i przyszłości Polskim, choć wyróżniki lewicowości – wydawałoby się – są takie same: sprawiedliwość społeczna, opieka socjalna, poparcie dla związków zawodowych, polityka równościowa, prawa kobiet, ostatnio prawa dla mniejszości, niekiedy antyklerykalizm.

Mimo to, lewica jest niezwykle różnorodna. Ale różnorodność nie dotyczy wyróżników lewicowości, ale – mam wrażenie – akcentów, na jakie szczególną uwagę kładą poszczególne środowiska. Można się na to zżymać, ale tak jest. Gorsze jest to – i dziwne – że poszczególne lewice naskakują na siebie, i to publicznie, próbując przekonać Polaków do swoich racji i tylko swoich racji. Oczywiście to nie ma sensu, ale liderzy lewic nie bardzo zdają sobie tego sprawę.

Na domiar złego, istnieje powszechne przekonanie, że lewica nie wie czego chce. Każde ze środowisk rzuca pomysły, które „idą” w różną stronę. Przykładem są dwie propozycje złożone przez osoby dla szeroko rozumianej lewicy znaczące. Pierwsza z nich – wyrażona przez Rafała Wosia, uznanego publicysty Polityki i Dziennika Gazety Prawnej – dotyczy współpracy lewicy z … PiS. Głośny tekst z Gazecie Wyborczej został uznany w najlepszym przypadku za intelektualną prowokację. Jednak Woś najpoważniej wyłożył argumenty na rzecz takiego zbliżenia (m.in. zbliżenie obcych środowisk, wizja demokratycznego socjalizmu jest bardziej zgryźliwa dla PiS niż dla liberałów, wspólna krytyka Unii Europejskiej).

Zasadnicza teza Wosia brzmi: „Dialog lewicy z PiS mógłby podziałać mobilizująco na liberałów. Dziś jest tak, że obóz mieszczański konsekwentnie odmawia nowej lewicy politycznej podmiotowości. Kryje się za tym przekonanie, że ‘i tak zagłosują na nas w drugiej turze’. A takie nastawienie nigdy nie będzie filarem zdrowej relacji. Istnieje wreszcie argument pragmatyczny, żeby z PiS rozmawiać. Być może najważniejszy. Jest bardzo prawdopodobne, że PiS (lub coś, co z niego wyrośnie) zostanie w Polsce przy władzy na nieco dłużej. Zagrożenie pełzającą dyktaturą (niektórzy mówią nawet o faszyzacji) będzie więc realne. W interesie nas wszystkich jest zatem istnienie jakiejś siły, która nawet jeśli PiS nie będzie umiała pokonać, to przynajmniej podejmie się misji jego ucywilizowania”.

Drugą propozycją było przystąpienie Inicjatywy Polska do Koalicji Obywatelskiej utworzonej przez Platformę Obywatelską i Nowoczesną. Barbara Nowacka od razu ogłosiła, że najlepszym kandydatem na prezydenta stoicy będzie Rafał Trzaskowski, co ten ostatni przyjął z wielką atencją i radością, a co jednoznacznie pokazało, że wejście IP do Koalicji nie jest chwilowym wybrykiem obliczonym na szantażowanie innych lewicowych podmiotów.

Moim zdaniem gest Nowackiej nie jest „zwykłym przystąpieniem” do Koalicji, ale próbą pokazania, że „liberalna” PO może być realnym sojusznikiem lewicy i że właściwie taki układ daje szansę na powstrzymanie PiSu przed dalszymi zwycięstwami. I że tylko taki układ daje szansę na ponowną obecność lewicy w parlamencie. Bo choć te manewry są realizowane przed wyborami samorządowymi, to widać, że każdy z uczestników tej gry uwzględnia perspektywę wyborów parlamentarnych.

Inicjatywa Nowackiej jest też zapewne odpowiedzią dla Rafała Wosia i wyrazem skrajnej dezaprobaty dla jego pomysłów. Problemem jest to, że Woś wyłożył – karkołomne, ale jednak – uzasadnienie dla swojego gestu, Nowacka natomiast (jeszcze) nie wytłumaczyła swojego żadnym głębszym wyjaśnieniem jak połączyć lewicowość z liberalizmem, uznając po prostu, że „antyPiS” wystarczy.

Ciekawym wielce, która z opcji wygra: czy lewica będzie powoli godzić się z hegemonią PiSu i godzić się na przykład na taktyczne, regionalne sojusze polityczne (zdaje się, że i PiS, i SLD tego nie odrzucają), czy będzie budowała swoją tożsamość w liberalnym otoczeniu. Mam wrażenie, że obie postawy odsuwają na bok scenariusze budowania tożsamości autonomicznej.

Może to tylko chwilowe rozwiązania, ale dłuższe trwanie przy Prawie i Sprawiedliwości lub przy Koalicji Obywatelskiej może spowodować, że lewica straci swoją wyrazistość, zgadzając się jedynie na rolę lewicowych frakcji w większych formacjach.

Jaka jest przyszłość lewicy?

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka