Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski
578
BLOG

Zależy mi ...

Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski Socjologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 13


 Stanisław Soyka jedną ze swoich najnowszych piosenek zatytułował „Zależy mi”. I śpiewa: Abyśmy nigdy nie zniechcieli czekać wiosny / I cieszyć się gdy w końcu jest u drzwi / I aby każdy dzień był ważny i radosny… / Zależy mi…

Wcale się nie zdziwię, gdy okaże się, że za jakiś czas – może nawet szybciej niż później – to tytułowe zawołanie będzie pewnego rodzaju osią cywilizacji i relacji międzyludzkich…

Padają wielkie teorie, pisane niekiedy włącznie dla wielkich pieniędzy, padają idee, które jeszcze niedawno kształtowały systemy polityczne. Ale co gorsza, rdzewieją serdeczne relacje międzyludzkie kształtujące jeszcze do niedawna nasze dzieciństwo i młodość. Pada wiara w wartości, które miały chronić ludzkość przed zagubieniem, katastrofą i piekłem. Upadają cywilizacyjne, społeczne i religijne latarnie. Coraz częściej dominującym doświadczeniem jest zagubienie, zwątpienie i apatia. I nie jest to kwestia wygodnictwa, o którym mówią ostatnio socjolodzy i psycholodzy społeczni.

Ludziom przestało zależeć. Na wszystkim. Nic nie jest już warte ludzkiego zainteresowania, pasji i uwagi… Nie zależy nam na przyszłości, nie zależy nam na naszym otoczeniu, nie zależy na naszym mieście i wsi. Niszczymy środowisko z takim impetem, jakby byśmy byli ostatnimi pokoleniami na Ziemi. Nie zależy nam na naszym otoczeniu, bo dewastujemy je doszczętnie: jeziora, rzeki, pobliskie lasy, krajobraz, ulice miast, fasady budynków, jak byśmy mieli się natychmiast wyprowadzać w inne miejsce na Ziemi. Nie zależy nam na swoim zdrowiu, skoro siebie i sąsiadów trujemy palonymi śmieciami i lakierowanymi meblami. Nawet samochodów służbowych nie szanujemy, skoro handlowcy uwielbiają pomykać nimi „co fabryka dała”…

Większość młodych pokoleń nie ma żadnych pasji. Nie interesuje się (prawie niczym). Zbieranie znaczków? Hodowla zwierząt? Kolekcjonowanie kamieni? Składanie modeli? Zapomnij…

Jeśli ktoś z mniejszości interesuje się czymkolwiek uchodzi za dziwaka. Ten, kto angażuje się w obronę wycinanych drzew na osiedli – uchodzi za dziwaka. Każdy, kto angażuje się w sprawy swego osiedla, dzielnicy, sołectwa jest dziwakiem lub politycznym cwaniakiem.

Poczucie wrażliwości na cokolwiek zaczyna nam zanikać w zastraszającym tempie, jakby ktoś nam, jako społeczeństwu, wyciął gen wrażliwości na piękno, na interes sąsiedztwa, wrażliwości na dobro publiczne. Zamykamy się w czterech ścianach grodzonych osiedli. Wozimy się naszymi superszybkimi samochodami z garażów bloków do garażów galerii handlowych. Nawet na wakacje pędzimy autostradami, z których niewiele widać.

Wezwanie do protestów przeciwko wycince Puszczy Białowieskiej, czy choćby małego zagajnika na pobliskim osiedlu kwitujemy pogardliwym wzruszeniem ramion. Dajemy się sformatować do poziomu bezrefleksyjnych konsumentów aplikacji komórkowych, obrazków i filmików z Facebooka.

Jeśli oglądamy piękne krajobrazy, to zazwyczaj są to widoki z dalekiej Skandynawii, Ameryki lub wysp Pacyfiku. Nie wierzymy, że coś podobnego można ujrzeć nad Wisłą, Wartą lub pod Beskidem. A skoro nie wierzymy, to nie zależy nam na zachowaniu tego dziedzictwa.

I tak w kółko, w którym nikomu na niczym nie zależy, się zamyka… Bądźmy jak Stanisław Soyka i niech nam zależy na tym, co wyśnimy… bez względu na to czy się spełni, czy nie

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo