krzysztof mielewczyk krzysztof mielewczyk
687
BLOG

GOWIN W RZĄDZIE, ZIOBRO W SĄDZIE

krzysztof mielewczyk krzysztof mielewczyk Rząd Obserwuj temat Obserwuj notkę 11

Niewątpliwy sukces wyborczy Jacka Kurskiego został przez ekipę Solidarnej Polski skonsumowany łapczywie i ostatecznie z gwarantowanym wzdęciem oraz czkawką. Zapowiedziany dziś oficjalnie przez Jacka Sasina powrót do rządu Jarosława Gowina jest końcem dynamicznych zapędów liderów SP na miejsce kierowcy w bolidzie Zjednoczonej Prawicy. Kurski nie musi zapewniać o naczelnej roli prezesa PIS, bo wie o tym każdy w tym kraju, nawet Donald Tusk. Na miejscu szefa telewizji z Woronicza zastanawiałbym się raczej nad stopniem kanibalizmu demokracji godnego ekologii oczyszczalni ,,Czajka,, jakim był jego niedostrzegalny dla norm europejskiej cywilizacji łagiewnicki ślub. Jeśli prawdą jest informacja księdza Tadeusza Isakowicz-Zaleskiego, że ,,panna młoda,, również równolegle ze swym wybrankiem serca skutecznie dopełniła unieważnienia ślubu kościelnego, to taka sytuacja niewątpliwie nie przekłada się w prostej linii na wzrost wiarygodności TVP. Isakowicz-Zaleski, Sławomir Cenckiewicz należą do kategorii zwolenników pełnego i wyrazistego oczyszczenia się Kościoła Katolickiego z zarzutów pedofilii. To ich skutecznie przesunęło w cień życia publicznego. Nie trzeba więc pisać o Zbigniewie Bońku, żeby cenzura i dintojra machiny władzy dosięgnęła niepokornych. Sam po min. ujawnieniu afery ,,pomroczności jasnej,, Przemka Wałęsy, krytyki hucznych obchodów Millennium Gdańska w trawionym bezrobociem i biedą grodzie nad Motławą, czy ujawnianiu skandali pedofilskich wśród księży i ludzi władzy 20 lat temu dostałem wilczy bilet na media. Gdyby Jacek Kurski stanął poglądami w jednym rzędzie z Isakowicz-Zaleskim i Cenckiewiczem ślub mógłby zorganizować w swojej parafii jedynie. I to nie swój a swoich dzieci.  Niemniej sama sytuacja i jej akceptacja środowiska, w którym Kurski funkcjonuje zasygnalizowała niebezpieczne zjawisko, od którego koalicja rządząca swoimi hasłami tak bardzo się dotąd odcinała. 

Atak Zbigniewa Ziobry na Mateusza Morawieckiego w chwilę po ogłoszeniu sukcesu negocjacji z Brukselą mógł komentatorów życia politycznego zaskoczyć, bo utożsamiany głównie z resortem sprawiedliwości Ziobro nie był przez premiera krytykowany za coraz większe wątpliwości wyborców w sprawie reformy sądów. Pisałem już wcześniej, jak w realiach ona wygląda i nie mam przekonania, czy kocioł o wpływy i zwycięstwo lipcowe rzutem na taśmę, to pożądany impuls w walce z zaszłościami. Powrót Gowina do rządu pokazuje raczej, że poziom wzajemnej lojalności w pięknym wcześniej obrazie panującej koalicji, tak jaskrawo naruszony przez lidera Porozumienia w maju, ma dzisiaj swój ciąg dalszy. To zdumiewające, gdy ostatnie sondaże pokazują, że gdyby wybory parlamentarne rozpisano teraz, dalekie od wymarzonego progu 5 procent obydwie przystawki PIS na Wiejską by się nie dostały. W zasadzie Kurski, Ziobro i Cymański popełnili ten sam wakacyjny falstart, co nadkompromisowy Jarosław Gowin. Jeśli dla całej Zjednoczonej świeża krew z Konfederacji okazała się za dużą gulą w przełyku, to pozostało wzajemne kopanie. Morawiecki coraz bardziej przypomina swoją monotonią przekazu kserokopię kampanii prezydenta Dudy. Więc dla medialnych rekinów Ziobry i Kurskiego piłowanie szefa rządu nie jest wielką sztuką. Już tydzień temu poszła informacja, że prezes Kaczyński zarządził szlaban na TVP ekipy ,,ziobrystów,, , właśnie za polityczne mieszanie z błotem Morawieckiego. Wsłuchując się w słowa i wizje naczelnika z Nowogrodzkiej, planem jest zmiana jaruzelskiej Konstytucji, a do tego trzeba parlamentarnych szabel o wiele więcej, niż obecnie. Jakieś puszczanie przecieków o wejściu w Zjednoczoną PSL-u to tylko pragnienia ich działaczy pokroju Marka Biernackiego, którego liderzy Solidarnej Polski rok temu przelotnie widzieli u siebie. I takie jest w koalicji zadanie dla Ziobry i Gowina. Za niebawem skroić Senat o kilka osób dla siebie, a przez trzy kolejne lata stworzyć formacje mniej kanapowe, choć Kaczyńskiemu łatwiej operować takimi. Jeśli Gowin otrzyma superresort z połączenia ministerstw nauki, sportu i badaj rozwoju, to i tak dominować tam będą starzy urzędnicy. I wielkie hasła nadal nie da się przekuć w konkretne zmiany z korzyścią dla ludzi.

Zaś Ziobro będzie nadal mierzył się z nielojalnymi prokuratorami i kulejącą reformą w polskim sądzie. By wzmocnić wolę obydwu, pomorski kolega z formacji i szef propagandy Zjednoczonej Jacek Kurski mógłby jeszcze w dobie negocjacji zorganizować wspólną wycieczkę do Muzeum Narodowego w Gdańsku, gdzie każdy gość musi zaliczyć obraz ,,Sąd Ostateczny,, Memlinga. Dzieło pokazuje koniec człowieka wątpiącego i niepokornego.

Wieloletni dziennikarz śledczy, zawodnik i trener pływania oraz triathlonu / od 1997/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka