krzysztof mielewczyk krzysztof mielewczyk
184
BLOG

UKRAIŃSCY KAMIKADZE

krzysztof mielewczyk krzysztof mielewczyk Polityka Obserwuj notkę 0
Efekty nowej ustawy poborowej parlamentu Ukrainy większe emocje budzą w Polsce, niż w wojennym kraju. Głosy rozsądku tłamsi potrzeba taniej siły roboczej dla naszej gospodarki, argumentacja zmiany waluty i kariery Nikodema Dyzmy. Kijów na obczyźnie na razie się modli.

17 kwietnia w felietonie ,,Pobór po ukraińsku,, na S24 oceniałem, że komiczna ustawa z Kijowa w praktyce będzie siebie zaprzeczeniem. I już prądy między Wisłą, a Donem wypłukują tą oczywistość. Zawieszenie wydawania przez placówki dyplomatyczne Ukrainy paszportów wywołało awantury na polskiej ziemi. Pomysł pijanej biurokracji, to rekomendacja dla szeroko pojętego łapownictwa, z czego Ukraina jest nawet bardziej rozpoznawalna od niezawodnych w tym temacie Polaków. Jak tłumaczy się dziennikarzom - czytam ostatnio w internetowych mediach- każdy przypadek będzie rozpoznawany indywidualnie. I oto tu chodzi. Tym sposobem walczyć na Ukrainę mają szansę najbardziej jej zagorzali obrońcy. Znając wiotką wyobraźnię tego społeczeństwa to w pierwszym szeregu niedowidzący niepełnosprawni, ciężarne w każdym wieku oraz żony starocerkiewnych popów ze swoimi nienarodzonymi synami. Poborowa ustawa stanie się receptą na odzyskanie świeżości upadającej Polskiej Poczty, gdzie wyprzedaż kopert uratuje tego giganta niemocy. Jest też szansa po masowych zwolnieniach przyjąć na czarno element obcojęzyczny, skoro legalnie, jak kiedyś pisałem, współpraca kulała.

Z przyjemnością obserwuję w swoim otoczeniu mrowisko Ukraińców z zawodową żołnierz w kwiecie wieku, która rządzi wokoło wszystkim i wszystkimi, tylko nie na froncie. Jak niedawno bąknął zdaje się, że sam premier tego kraju - Ukraina jest wszędzie tam, gdzie są Ukraińcy – wspomnę, że oddając kilka przedcovidowych lat Marynarce Wojennej swoje siły i serce wielokrotnie dziennie stykałem się z pewnym skromnym cywilem, trenerem sportu o obcym akcencie. Wszyscy komandorzy przed nim truchleli, a on sam wychwalania swych zalet nigdy nie unikał. Był ON, a dopiero hen daleko cała zardzewiała orlista armada. Żeby nie urazić, ale ten z pochodzenia Ukrainiec, kapitan armii Związku Radzieckiego, gdy ta opuszczała kraje Układu Warszawskiego pozostał u nas z polskim obywatelstwem. Czyli taki Rokossowski, ale już po śmierci marszałka.

Gdy zatem dziś minister od obrony Kosiniak-Kamysz od Władysława po raz pierwszy jak go słyszę rzekł coś sensownego – że Polska pomoże zebrać do wora te dziesiątki tysięcy dekowników i przerzuci do granicy, żeby z obowiązku pokochali wreszcie swoją ojczyznę – jego koalicyjny konkurent od spraw zagranicznych, chyba też kiedyś od obrony, Radek z Sikorskich tłumaczy odwrotny kierunek zwany etycznie dwuznacznym. Więc wicepremier Kosiniak majaczy. Taka narracja twardo- miękka dowodzi idealnej boreliozy w naszym rządzie, każdym wcześniejszym również, z czego korzysta garściami cały CIAMAJDAN. Pan Radek musi do NATO, żeby też jedności w tym chaosie nie pogubili.

Jeśli dziś coraz głośniej o Unii Polski z Ukrainą, co promował już śp. Lech Kaczyński, a jest możliwe tylko po nieuchronnym podziale tego kraju z oczywistości etnicznej i stref wpływów mocarstw oraz globalnego kapitału, to nie ma co marudzić tylko zbierać kolejne znaleźne z podatków 20 miliardów zł z sejfu NBP na drugie 5 milionów naszych niemal już rodaków. Dalsze robienie z narodowej waluty makulatury pozwoli wreszcie zastąpić niemiecką euro, czego naszym zaborcom oczywiście życzymy. Kiedyś mój serdeczny przyjaciel zwany cesarzem ortopedów, faktem znakomity fachowiec od medycyny w rozmowie o wejściu do Unii powiedział, że woli jak go bogaty ma okradać, a nie wschodniodziki gołodupiec.

Historia lubi się powtarzać, a taki scenariusz rysował już międzywojenny polityk Roman Dmowski w oparciu o przeszłość, przyszłość i rzeczywistość. Nie ma opcji, żeby Rosja oddała cokolwiek ze swojej rdzennej strefy wpływów utrwalonej podziałem granic republik przez samego Józefa Stalina pseudonim Sakaszwili. O tym od Hajfy po Waszyngton wszyscy świetnie wiedzą.  Na razie teatr  globalnych potrzeb mocarstw  się ćwiczy. Czekają na sygnał  genseka Putina, może nawet kilkoma bombami atomowymi w rejonie pasa Bugu i w inne miejsca dalekie od ukochanego Berlina carycy Katarzyny, do zmiany granic Europy. Żeby ta się w swym pełnym neomarksizmie w końcu  zjednoczyła. Potem po prostu łatwiej tort podzielić. Wypiek chwilę potrwa. Lecz  to konkretny plan dla ukraińskich kamikadze na obczyźnie z paszportem każdym innym, skoro swoich ,, ni ma,,. Ot choćby polskim na chwilę.. Pierwszy jak ten dron natowskiej pięści już  natarł nasz minister obrony.  Chybił, ale ile w tym ataku  czuć adrenaliny.  I nie tylko...

W niedzielne przedpołudnie na pomoście miejskiej plaży ochoczo w otmętach mantry i wonnych  dymków ćwiczyła yogę czwórka naszych sióstr i braci, potomków Gogola. Prężyli się w wiosennej opaleniźnie w rytm i obraz tchnący z przytarganego laptopa. Mnie zastanawiało między jednym skokiem do jeziora, a drugim, czy łapią się na ustawowy poborowy wiek progowy 25latków? Czy widzę ukraiński stan niedorozwinięty? Bańka pękła. Pokaz czaru i urody zakończyli swobodną, więc głośną jak zawsze dyskusją, co zrobić, by narodowe siły zbrojne Kijowa się do nich zniechęciły.  - Nada dawac do wracza -  solidarnie zaakceptowano opcję blondynki bez cienia anoreksji.  Spojrzałem na swą nogę. Prawą, żeby nie było, iż mam coś do PISu. Dwa lata temu z kontuzjowaną i objawami zakrzepicy trafiłem na SOR cieszyńskiego szpitala. Dyżur pełniło dwóch lekarzy. Z Ukrainy. Dla mnie niemych, bo bez słowa po polsku. Jednego znałem, byliśmy na jednym roku  studium medycznego w Bielsku. Szybko zrezygnował, więc teraz  już rzecz jasna mego wzroku unikał. Ten drugi to samo, jakbym wpadł leczyć chorobę wstydliwą.  Nogi też badać unikali, ale zapisano ibuprom. Do dziś trzymam na pamiątkę kartę z tej wizyty. Twardy argument solidnej wiedzy wypartej przez wojnę.  Znaczy albo u siebie nie byli potrzebni, albo ich nie wpuścili.  W Polsce, na razie i na wieki tylko, mogą choć słać modły buddyjskiej encykliki. ,,Za rodinu,, i prezydenta Wołodimira. Też do wyboru, którego?


Wieloletni dziennikarz śledczy, zawodnik i trener pływania oraz triathlonu / od 1997/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka